 |
ja się potknę, idąc prostą drogą. ja się poparzę, parząc herbatę. ja się uderzę, idąc po ciemku po pokoju. ja się zakocham, zawsze w nieodpowiednim facecie. już taki ze mnie typ - pieprzony pechowiec.
|
|
 |
czułam się jak w opuszczonym budynku - bo odpowiadając mu 'tak', szłam w zupełną ciemność. i w pewnym momencie ten budynek zaczął się walić - bo za dużo krzyczeliśmy, za bardzo raniliśmy. ale zdołałam uciec, i juz widziałam wyjście, już prawie byłam na zewnątrz, gdy nagle przygniótł mnie gruz - w postaci uczuć, które pojawił się wraz z Jego powrotem.
|
|
 |
czuję, że tkwię w samym środku tego piekła - że zżera mnie ono w każdy możliwy sposób, a ja nie mogę się z niego wydostać. spadam, coraz niżej, i mam coraz mniej sił na walkę. i poddaję się, bo nie potrafię, bo nie wiem jak, bo chyba zrezygnowałam już z życia.
|
|
 |
On jeszcze przed chwilą tu był. jeszcze kilka sekund temu obiecywał, że nigdy Cię nie opuści - i nagle, pyk, nie ma Go, zniknął. i co? i trochę Ci smutno. nawet bardziej niż trochę, i w sumie nie do końca dlatego, że już Go nie ma - bardziej dlatego, że byłaś tak głupia i mu zaufałaś
|
|
 |
nie bój się przekroczyć granicy. zaryzykuj - miej w końcu coś z życia. zadziałaj spontanicznie, nie planuj, nie trzęś tyłkiem ze strachu - żyj, człowieku.
|
|
 |
pozwolił mi odejść, i poczułam się wolna, i szłam już w kierunku wyjścia, i widziałam tą cudowną wolność, i już prawie tam byłam, i dzielił mnie krok - i poczułam na swoim ramieniu Jego rękę. odwróciłam się, i zobaczyłam na Jego twarzy ten pieprzony smutek - i wróciłam, ze łzami w oczach patrząc jak oddala się to, czego tak pragnęłam. i trwałam przy Nim znowu - bo byłam zbyt słaba, bo nie potrafiłam odmówić..
|
|
 |
jeszcze nie tak dawno widziałaś w Jego uśmiechu tylko szczerość - dziś widzisz ironię, i wrednego dzieciaka. jeszcze nie tak dawno Jego słowa prawiły tylko komplementy - dziś ranią. jeszcze nie tak dawno Jego charakter wydawał się być tak dobry - dziś ledwie go wytrzymujesz. jeszcze nie tak dawno był tak idealny, bez skazy - dziś widzisz jak na potęgę wyłaniają się Jego wszystkie wady, których nie dostrzegałaś przez klapki w postaci miłości, na oczach.
|
|
 |
a jeśli nie mogę z Tobą pomilczeć, jeśli nie mogę zatańczyć w deszczu, mając świadomość, że Tobie się to spodoba, jeśli nie mogę przytulić się do Ciebie i przestać na chwilę istnieć, jeśli nie mogę mówić dlo Ciebie o każdej porze dnia i nocy - to po co mam Cię znać? po co mi ta znajomość, skoro jest tak bardzo pusta i bezużyteczna? po co mi Ty, skoro nie mogę Cię mieć tak na prawdę, do końca?
|
|
 |
` GdyGoTylkoPoznałamToStałSięCzęściąMnie, ByłJakPowietrze, BezNiegoNicNieMiałoSensu. PragnęłamGoKażdymElementemMojegoCiałaIKażdąCząstkąMojejDuszy - KochałamGoPonadWszystko, PonadZdanieRodziców, PonadSłowaPrzyjaciółIPonadWłasneZdrowie! OdkądPamiętam, ByłamGotowaZrobićDlaNiegoTakWiele,ŻeDzisiajMnieToPrzeraża! DlaNiegoStałamSięInnąOsobą..ZnaczyłDlaMnieTyle,ŻeZasłaniałMiPrawieCałyŚwiat.. ByłWStanieOmotaćMnie, DoTakichGranic, ŻeNieByłamWStanieMyślećSamodzielnieIGdybyNieTaResztkaRozumu, KtóraGdzieśTamWŚrodkuMiPozostała, GdybyNieTeCicheSzeptyPodświadomości, Mówiące 'TakDalejByćNieMoże', GdybyNieKilkaMomentów, WKtórychPowstrzymałamZarównoSłowa, JakIGesty - DzisiajByMnieTuNieByło,ZniszczyłbyMnieDoszczętnieIOstatecznieWyssałbyZeMnieKażdąEmocję, PozostawiającJednąOgromnąPustkę! DziśJednakPróbujęBudowaćWszystkoNaNowo, ZnowuNauczyłamSięUśmiechać, MyślećSamodzielnieIŻyć..JednoJednakSięNieZmieniłoKochamGo! NaprawdęJakNikogoWSwoimJakżeKrótkimŻyciu..`
|
|
  |
|
Wiesz, w życiu nic nie jest oczywiste. Sami wszystko komplikujemy. Milczymy, kiedy moglibyśmy wyjaśnić, a w momentach, kiedy trzeba się zamknąć, lubimy powiedzieć o jedno słowo za dużo, które tak cholernie rani. Puszczamy dłonie tych, których kochamy z nadzieją, że czyjeś pokochamy bardziej i dopiero wtedy zaczynamy rozumieć, że oto przekreśliłam najpiękniejszą miłość mojego życia. Rzadko kiedy jesteśmy na czas, bo ciągle myślimy, że jeszcze przyjdzie lepsza pora, że jeszcze będzie szansa, że jutro, pojutrze, a potem to już za rok. Odkładamy coś na potem, bo teraz snujemy marzenia, które i tak odłożymy na kiedyś tam. Tacy właśnie jesteśmy. Sami sobie wszystko jebiemy, a potem mamy pretensje. Żyjemy na potem, a potem nie mamy czasu na życie./esperer
|
|
|
|