 |
fatalny dzień, który z minuty na minutę stawał się coraz gorszy. od samego rana wiedziałam, ze ten dzień nie przyniesie niczego dobra. kłótnia z mamą, potem na deser kłótnia z ojcem, a na dokładkę poznanie prawdziwego oblicza rzekomego przyjaciela. naprawdę miałam dosyć, jedyne o czym marzyłam to ciepły prysznic i łóżko, w którym na spokojnie będę mogła pozwolić spływać łzom. niespodziewanie odezwał się On pytając jak minął dzień. nie umiałam już nawet stwarzać pozorów, nie byłam w stanie skłamać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. poza tym, nie musiałam dużo mówić. wyczuł perfekcyjnie mój nastrój. 'wsiadam na rower i zaraz u Ciebie jestem' - przeczytałam, a ciśnienie w sercu momentalnie wzrosło. chciał przyjechać o tak późnej porze by zwyczajnie przytulić, zwyczajnie pocieszyć, tak zwyczajnie, bo tęskni. uśmiech momentalnie rozjaśnił smutną twarz, a w myślach błąkało się pytanie: 'i jak go tu nie kochać?'
|
|
 |
2.dla mnie nie ma już miejsca. dookoła opowiadasz o moich planach, czekając tylko na słowa, które poprą Twoją tezę - nic w życiu nie osiągnę. nie odpowiada Ci mój kierunek studiów, nie odpowiada Ci moja wyprowadzka, nie odpowiadają Ci moje stopnie w szkole, nie odpowiada Ci nic, jesteś wiecznie niezadowolona. powiem to raz, a dobitnie, więc zapamiętaj - to moje życie! moje, które sama przeżyję, które sama albo zaprzepaszczę albo wzniosę na szczyt zwycięstwa. na nic zdadzą się Twoje antymotywacyjne gadki, Twoje wredne uwagi, Twoje przewidywanie przeszłości. daj mi spokój, to chyba najlepsze co w tym momencie możesz dla mnie zrobić.
|
|
 |
1.chcesz znać prawdę? proszę bardzo, ale ostrzegam, zaboli. nie znasz mnie, choćby w minimalnym stopniu nie masz pojęcia jaką osobą stałam się ja, Twoja córka. nie umiesz zauważyć jak przez te kilka lat zmieniałam się codziennie, jak umierałam od środka, jak niszczyliście mnie z ojcem na zmianę. nie umiesz wymienić nawet trzech podstawowych pasji, wokół których kręci się moje życie. nie wiesz kto jest najbliższy memu sercu i do kogo biegnę, gdy świat się wali. nie wydukałabyś nic, gdybym zapytała o ulubiony kolor czy największe marzenie. gówno o mnie wiesz, mamusiu, i co najlepsze, Ty nawet nie masz zamiaru mnie poznać, nie chcesz tego, jest Ci to obojętne. ponoć chcesz dla mnie jak najlepiej, ale codziennie łamiesz moje serce swoją ignorancją. zarzucasz, że to ja nie umiem z Tobą rozmawiać, ale otwórz oczy, z Tobą się nie da porozmawiać. wszystko wiesz najlepiej, więc gdzie tu sens? Twoja uwaga zaczyna się i kończy na skurwielu, który tyle razy Cię ranił.
|
|
 |
Nawet najdroższe papierosy, najcudowniejsza muzyka, najostrzejszy melanż, najsmaczniejsze jedzenie, najdalsze podróże, najpiękniejsze ubrania, najmocniejszy alkohol i najcudowniejsi przyjaciele nie potrafią zastąpić Ciebie obok.
|
|
 |
Jestem wrakiem człowieka. Powoli rozkładam się na malusieńkie kawałki, których nie będzie można skleić. Wyję z bólu, jaki daje mi marna egzystencja. Codziennie rano wychodzę z domu. Płacz stał się rutyną. Zaciskam pięści i staram się obdarowywać napotkane mi osoby uśmiechem, który od dawna nie jest szczery. Zgubiłam się w natłoku myśli i zbędnych obowiązków. Nie chcę jeść. Nie chcę spać. Nie chcę oddychać. Miłość schowałam w głębi rozpadającego się serca. Rzygam uczuciami. Chyba umieram.
|
|
 |
możemy godzinami leżeć na łóżku, wsłuchani w kojące bity rapu, które mieszają się z odbiciem naszych serc. możemy gonić się po całym pokoju wzajemnie próbując znaleźć łaskotki na swoim ciele. możemy wpatrzeni w siebie nie mówić nic, zwyczajnie spojrzeniami wyznawać sobie miłość. możemy sprzeczać się o byle głupstwo, chociaż wiem, że wszystko skończy się Twoim standardowym 'skarbie i tak nie wygrasz'. możemy razem wiele, wiesz? chodźmy podbić świat.
|
|
 |
momentami zdarza mi się myśleć, że nie jestem dla Ciebie zbyt dobra, że nie zasługuję na szczęście, którym wypełniasz mnie codziennie. momentami w głowie majaczy mi myśl, że ona byłaby w stanie dać Ci większe pokłady miłości, że jej zdrowsze serce umiałoby kochać mocniej, umiałoby lepiej się o Ciebie troszczyć. czasami powątpiewam, musisz mi to wybaczyć. od dziecka byłam niedowiarkiem, o dziecka czułam jakby wiecznie brakowało jakiegoś kawałka we mnie. to dla mnie coś nowego, nigdy przedtem nie czułam czegoś równie silnego. udało Ci się mnie zatrzymać, udało Ci się delikatnymi ruchami nie spłoszyć mojej osoby, nie spowodować ucieczki, która nieustannie nie chciała opuścić mojego życia. pomogłeś mi zapuścić korzenie, pomogłeś mi w końcu zsynchronizować melodię mego serca z melodią należącą do drugiego człowieka. dlatego wybacz mi te momenty zawahania, moja miłość jest silniejsza od tego.
|
|
 |
śpi obok mnie oddychając spokojnie, wyglądając tak bezbronnie, tak beztrosko. twarz zwrócona w moją stronę niekiedy rozświetla się w blasku delikatnego uśmiechu, świadcząc o tym, że śni mu się coś przyjemnego, że jest daleko, w krainie marzeń. wpatrzona w niego nie mogę uwierzyć, że jest mój, zaczynając od małego pieprzyka na czole a kończąc na bliźnie zdobiącej łydkę. przecież nie tak dawno byliśmy zwykłymi znajomymi, byliśmy tak daleko. jeden wieczór przyniósł tyle zmian, przyniósł mi szczęście o jakim nie śniłam, przyniósł miłość, o którą każdej nocy prosiłam Stwórcę. nagle spostrzegam, że już nie śpi, że wpatruje się we mnie uważnie. serce na nowo rusza galopem, a ja nachylam się ku niemu by złożyć kolejny delikatny pocałunek na jego wargach.
|
|
 |
przestań już, już dosyć, już nie mogę, wystarczy! nie widzisz, że z ledwością sobie radzę? że jestem u kresu wytrzymałości? że balansuję na krawędzi i jeden nieostrożny ruch może sprawić, że spadnę w otchłań ciemności? każdego dnia ranisz mnie mocniej, zwiększasz dawki bólu, z którymi coraz słabiej sobie radzę. popatrz na mnie, przecież to ja, Twoja córka, nie pamiętasz? osiemnaście lat temu sam dałeś mi życie. dlaczego teraz próbujesz mi je uprzykrzyć, dlaczego chcesz zamienić je w piekło? gdzie popełniłam błąd, w którym dniu przestałeś mnie kochać a zacząłeś nienawidzić? wytrzymam ciosy wymierzone z Twojej ręki, wytrzymam obelgi, które będą zadawać niewyobrażalny ból, ale nie wytrzymam jednego tatusiu. nie zniosę tej świadomości, że mnie nie kochasz, nie zniosę myśli, że już mnie nie chcesz. choć może to prawda, ja nadal nie dopuszczam jej do siebie, odpycham uparcie, bo wiem, że gdy tylko pozwolę jej wedrzeć się do mojego serca, znienawidzę Cię na dobre, runą wszystkie bariery.
|
|
 |
co usłyszałeś, gdy wsłuchiwałeś się w bicie mego serca? powiedziało Ci, że kocha Cię całym sobą? powiedziało, że miłość wypełniła już je w całości w magiczny sposób zasklepiając wcześniejsze blizny? powiedziało Ci, że każdego dnia wygrywa melodię dedykowaną tylko Tobie? powiedziało, że bez Ciebie nie da sobie rady, ze boi się Twojego zniknięcia? powiedziało jak wiele zmieniłeś w naszym życiu i ile Tobie zawdzięczamy? no dalej, opowiedz, bo ciekawość zżera mnie od środka, bo widzę, że Twoje oczy płoną, bo słyszę jak szybko oddychasz. wiem, że ono często bywa zdradzieckie, często wymyka mi się z pod kontroli. chcę mieć pewność, że nie powiedziało Ci wszystkiego, ze ukryło te ciemne czasy z naszego życia.
|
|
 |
Tęsknimy, a ból rozrywa nam serce na małe kawałeczki. Każda z tych małych części to zupełnie inne cierpienie, które lokuje się w najmniej odpowiednim miejscu. Najbardziej bolą te drobinki, które wpadają wgłąb, potrafią drasnąć nasze czułe miejsce i pędzić dalej. Każdy z nas ma w sobie takie mikroskopijne cząsteczki z życia. Przyjaciele, miłość, nadzieja, wiara - to tylko kilka z nich, nieliczna ilość, która każdego dnia rani. [ yezoo ]
|
|
|
|