 |
Spójrz, tam idzie. Przyjrzyj się. Pewnie pomyślisz, że nie wygląda tak wyjątkowo, ja myślę inaczej. Jego wielkie, czekoladowe oczy, mówią prawdę o Nim. W nich zauważysz, ile tak naprawdę przeszedł. Wychudzony jest, codziennie liczę mu żebra i zazdroszczę mu wystających obojczyków. Czy wysoki? Wystarczający dla mnie. Stanę na palcach i mogę pocałować go w czółko. Ma pełne wargi i kształtny nosek. Jest idealny. Nerwus. Często doprowadza mnie do łez, bądź denerwuje do granic wytrzymałości, ale każda chwila szczęścia wynagradza mi dwie smutku. Potrafi być romantyczny. Gdy śpię u Niego, dostaję śniadanko do łóżka. Kolacjami zajmuję się ja, mimo tego, że moje gotowanie polega na smażeniu jajecznicy czy robieniu kanapek. Łapie mnie, gdy potykam się o rozwiązane sznurowadła i odprowadza do domu, bo wie, że boję się ciemności. Jest kochany, ale i wredny. Lubi wódkę i pali szlugi. Nikt nie całuje tak jak On. Delikatnie, ale i namiętnie, z pasją. Mimo wad, kocham Go nad życie. Zabija mnie i przytrzymuje przy życiu. Jest wszystkim.
|
|
 |
Wyprowadziłam się, zabierając ze sobą najważniejsze rzeczy. Szedł obok i niósł mój plecak. Nie odezwał się do mnie, nie przytulił. Płakałam. Potrzebowałam wsparcia, prostego gestu, który upewniłby mnie w przekonaniu, że będzie dobrze. Odprowadził mnie do domu dziadków i powiedział, że jest zmęczony. Wyszedł. Zostałam sama. Nie zrozumiał, że rodzice potraktowali mnie bardzo źle. Położyłam się na łóżku i spojrzałam w sufit. Miałam zwierzyć się kawałkowi betonu? Sięgnęłam po telefon, by włączyć muzykę. Do dziś nie wiem, dlaczego wybrałam numer telefonu mojego byłego, mężczyzny, którego nadal kochałam. Usłyszał moje łkanie. Powiedział tylko jedno zdanie: `Czekaj na mnie, zaraz będę.` Siedział obok kilka godzin, nie przeszkadzał mu padający deszcz, ani zmęczenie. Po prostu był. Nie był doskonałą partią. Bardzo błądził, nie dawał mi całkowitej pewności, ale miał dobre serduszko. Tęskniłam za Nim, tak cholernie tęskniłam.
|
|
 |
Miłość w jedną stronę jest nudna. Tylko Ty się starasz, tylko Tobie zależy. Próbujesz, walczysz, przegrywasz. I tak w kółko. Bo On nie chce dać Ci szansy, a co gorsze - On nawet Cię nie zauważa. Bezradność powoli Cię zabija. Wykańczasz się, już nie dajesz rady. Kochasz Go i nienawidzisz. Walczysz o coś, co z góry jest przegrane. Odpuść. Daj sobie z nim spokój. Nie widzisz, że On nie jest tego wart? [ yezoo ]
|
|
 |
niszczę płuca papierosami, wątrobę zbyt dużą ilością alkoholu, a nerwy zbyt małymi pokładami cierpliwości. co weekend niszczę kolejną cząstkę siebie, ale prawda jest taka, że robię to tylko po to, by odwrócić uwagę od serca, które zostało zniszczone najsilniej. niezliczone blizny, plastry, szramy, nacięcia zdobią ten biedny narząd, który bije ostatkami sił. staram się je podreperować, co jakiś czas naprawiam kolejne fragmenty, ale czy warto? przecież bez serca da się żyć, prawda? przecież bez niego byłoby mi lepiej, byłoby lżej. mniej cierpienia, mniej bólu, mniej łez. stałabym się nową osobą. może gorszą, mniej sympatyczną, ale zapewne silniejszą. nikt nie mógłby już spowodować mojego upadku, nikt by mnie nie złamał.
|
|
 |
pamiętaj, nigdy nie możesz być bezbronna. nigdy nie możesz pokazać, że jesteś od kogoś słabsza. gdy ktoś cię obrazi, bij. gdy cię uderzy, oddawaj dwa razy mocniej. pamiętaj, że jesteś najmądrzejsza, najładniejsza i najlepsza i żaden śmieć nie ma prawa tobą pomiatać. / Żulczyk, mistrzu
|
|
 |
powinieneś pobiec za mną i mnie zatrzymać. siłą przycisnąć do drzwi auta i nie pozwolić choćby drgnąć. powinieneś zmusić mnie bym spojrzała w Twoje grafitowe tęczówki, bym wysłuchała tego co masz do powiedzenia. w sumie nie musiałbyś nawet nic mówić. sam pocałunek by wystarczył. potem powinieneś szepnąć wprost do ucha, że mam się nie gniewać, że nasze kłótnie są dziecinne i bezpodstawne. powinieneś przypomnieć jak ważna jestem i ile znaczę. powinieneś coś zrobić, cokolwiek. niestety, gdy ja pijana i wkurzona do granic możliwości wyszłam, nie zrobiłeś nic. ponownie pozwoliłeś mi bym została z tym sama. pozwoliłeś, by łzy moczyły policzki, by serce zlęknione biło nienaturalnym rytmem. pozwoliłeś by w mojej głowie zaczęły rodzić się zabójcze myśli, których natłok nie dawał spać.obiecałeś dawać mi szczęście, a od pewnego czasu zadajesz jedynie ból. wiec jeśli nie chcesz mnie stracić, otwórz oczy, przestań się bać i okrywać peleryną dumy. jeśli nie chcesz mnie stracić, bądź. nie uciekaj.
|
|
 |
Gdyby istniała możliwość cofnięcia się do jednego wybranego momentu w życiu, jestem pewna, że każdy by ją wykorzystał. Znaleźlibyśmy się w chwili, gdy powiedzieliśmy o kilka słów za dużo, gdy poszliśmy w złą stronę, gdy zachowaliśmy się nieodpowiednio, gdy odpuściliśmy, gdy mogliśmy zrobić więcej, gdy przestaliśmy walczyć. Myślę, że każdy z nas naprawiłby swój błąd, udoskonaliłby przeszłość, znalazł nową ścieżkę i nie cofał się do momentu, w którym zniszczył wszystko. [ yezoo ]
|
|
 |
nienawidzę być ograniczana. nienawidzę zaborczości i uczucia, że jestem dla kogoś zwyczajną rzeczą. już tyle razy byłam traktowana przedmiotowo, już tyle razy moja osoby była zabawką w rękach mężczyzny. nie pozwolę na to kolejny raz, nie będę słabą dziewczynką. i choć wiem, że jego serce bije dla mnie, a moje dla niego, to nie złamię swoich zasad. jeśli tego nie zrozumie, nie mamy w ogóle o czym rozmawiać. czas by zrozumiał, że istnieją inne definicje miłości, że zamknięcie mnie w klatce, to najgorsze co może teraz zrobić.
|
|
 |
nie wiem ile czasu spędziłam leżąc tak na zimnej podłodze.nie wiem ile łez wylałam i ile razy zagryzałam wargi,by stłumić szloch.nie wiem co pomyślała siostra,gdy po raz kolejny zapłakana nie pozwoliłam jej wejść do pokoju.nie wiem,ale pamiętam to jak dziś.takiego bólu się nie zapomina,takie uczucia nie znikają ot tak,za jednym pstryknięciem palców.czułam się jak w piekle,czułam jakby ktoś wyrwał mi serce i zostawił krwawiącą dziurę,która z każdą minutą się powiększała.myśli,które przelatywały przez głowę były koszmarne.chciałam umrzeć,chciałam skończyć ze sobą,zwyczajnie uwolnić się od bólu.znalazłam się na dnie,a dookoła nie było nikogo.i prawidłowo.nikt nie powinien widzieć mnie w takim stanie.tak słabą,tak bezbronną.przecież nie powiedziałabym że złamał mnie chłopak,że dla niego rzuciłam wszystko,że cały mój świat kręcił się wokół niego.cierpiałam w samotności,by na drugi dzień udawać,że nic takiego nie miało miejsca.jedynie blizny,zdobiące każdy skrawek ciała mogły mnie zdradzić.
|
|
 |
czasami zastanawiam się kim jestem. czy jestem taka jak mówią ludzie czy może to moja opinia na swój temat jest prawdą? pogubiłam się w tym świecie masek, w tej grze pozorów, gdzie trudno już nawet odróżnić wroga od przyjaciela. kroczę z niezliczoną ilości noży w plecach, którzy wbili Ci rzekomi przyjaciele. kroczę i słyszę jak szepczą, jak szyderczy uśmiech wpełza na ich twarze. nasyceni zawiścią nie dostrzegają, że sami nie różnią się od innych, ode mnie. zatykam sobie uszy, by tego nie słyszeć, zamykam oczy by ich nie widzieć, przekluczam serce, bo słabe i niepewne może nie przetrwać kolejnego zranienia. na nowo wkraczam do mojego małego świata, do mojego teatru, który sama sobie stworzyłam. tutaj żyje się łatwiej, tutaj karmiona iluzją mogę swobodnie oddychać, mogę nacieszyć duszę, by zaraz z powrotem złamać ją rzeczywistością.
|
|
|
|