 |
Brudna prawda o życiu w szerokich spodniach.
|
|
 |
Tak swobodnie jak przy Tobie jeszcze nigdy się nie czułem, chcę wyrazić to jak bardzo jednak chyba wciąż nie umiem.
|
|
 |
jeśli ból nas uszlachetnia, to mamy błękitną krew. /Hukos
|
|
 |
jest pięknie dziś i kurwa, jest fajnie. /Siwers
|
|
 |
wcześniej dni nie były często gotowe, ale dziś biorę moje "dziś" na męską rozmowę i mówię mu: wiem, że masz wadę, ale chuj z wadą, przestań tak wypatrywać jutra i spójrz w prawo, spójrz w lewo. /Łona
|
|
 |
ej, nie bądź chłopcem, schowaj tę pogardę. wiem, że kryjesz pod nią strach, przed tym, co jest obce. to prosty chwyt – nie próbuj go ze mną, mam już dość tych dni uwikłanych w codzienność. tolerujesz innych? brawo! teraz gardź tolerancją, idź dalej, znajdź w sobie ciekawość. może to po ciemnym wczoraj taki kac ci przypadł, ale przestań wszystko wiedzieć, zacznij pytać, i nawet bez ambicji, że cokolwiek dostrzeżesz patrz trochę szerzej. /Łona
|
|
 |
z dnia na dzień, żeby wzrok im przywykł, uczę moje dni zmiany perspektywy, bo wciąż wąsko widzą mimo tylu przynęt, a tak trudno zwiększyć im horyzont choćby o centymetr. /Łona
|
|
 |
moje dni widzą nieźle. problem w tym, że wąsko. niewielka wada, która sprawia, że te dni widzą tylko to, na co patrzą akurat, i widzą ten mały horyzont, z nawet dobrą skalą, lecz bez szans żeby objąć całość. /Łona
|
|
 |
Walczę, nie mogę się poddaaaaaaaaaać.♥
|
|
 |
Jest ciężko, tego nie da się ukryć.
|
|
 |
Mieli być, przecież potrzebowała Ciebie. Nazwałeś nikim, opuściłeś w potrzebie. I znów, siada na tym parapecie. Słychać cichy szloch, no jaki, to wiecie. Zapalniczka, i ten dym, sięga aż po szlugi. Każdy kto ją chcę, czas za krótki. Poznajesz, możesz tylko chcieć. Ona znika, nie pojawia się więc wiem. Tak już jest, znów zrobili jej zdjęcie. Z nikim nie chcę być, ale wiąże intencje. Oni kurwa wiedzą lepiej, jak Ona żyję. Nie znasz jej, nie wystarczy to odbicie. Nie jest w stanie powtrzymać tych słów, w sumie. Nie chcę, ale złość w sobie tłumię. Znów sięga po butelke, po wódkę w sumie. Nie znasz nie oceniaj, wciąż to mówię. Żyję jak żyła, nie boi się jutra. Gdy przestaną pierdolić, znowu przyjdzie ulga. Jak zawsze, odchodzą Ci co byli blisko. Ma dość, chyba to wszystko.
|
|
 |
Gdy przychodzi refleksja, zdmuchuje te świeczki.
Nasłuchałam się kłamstw, że aż w głowie się nie mieści.
Co mogą wiedzieć o niej ludzie, którzy jej nie znają.
Po melanżu, i po wódce za szlaufa uważają.
Bo co? Bo nie jest zamknięta w sobie?
Jest, choć nigdy o tym się nie dowiesz.
|
|
|
|