 |
dowiadując się, że może, że raczej, że jednak spróbujesz to naprawić, już nie robi to na mnie wrażenia, bo wiem, że i tak nie zrobisz kompletnie nic./ samowystarczalna
|
|
 |
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje jakiś podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przed przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu? | Jonathan Carroll
|
|
 |
i nigdy, przenigdy nie mam zamiaru zrezygnować z Niego dla Ciebie , bo mimo tego, że nie jest najwspanialszy i nie jest idealnie między Nami, brniemy do przodu. nigdy podczas kłótni, nie potrafił jeszcze bardziej mnie dobić, a wręcz przeciwnie zawsze robi wszystko, żeby mnie rozśmieszyć i powiem Ci - robi to perfekcyjnie, a Ty potrafiłeś tylko perfekcyjnie ranić i miej świadomość, że już nigdy Ci na to nie pozwole, za dużo mam teraz do stracenia. / samowystarczalna
|
|
 |
Muszę nauczyć się patrzeć na świat z realistycznego punktu widzenia. Nie wyobrażać sobie zbyt wiele. Nie robić nadziei. Nie powinnam się wahać. Jeśli mówię, że to koniec to stawiam kropkę i idę dalej. Nie oglądam się za siebie. Nie wracam do przeszłości. Idę do przodu. Do czasu aż się nie potknę i nie stwierdzę, że sobie nie radzę. Wtedy znów zrobię krok w tył i zacznę umierać we wspomnieniach na nowo. [ yezoo ]
|
|
 |
nasze wargi poruszają się w jednym tempie, oddechy przyśpieszają się. palpitacje władają moim sercem, a dreszcze ciałem. modlę się tylko o to, by nie zemdleć. ekstaza. delikatnie gładzi moje plecy, samymi opuszkami palców. wyzbywam się kompleksów i nieśmiałości. staram się, nie pokazywać mu siły stanu do jakiego mnie doprowadza. pragnę być niedostępna. kusić go moją siłą. to na niego działa. ma mnie za zimną sukę, którą bądź co bądź uwielbia. może dlatego, że nie jestem tak łatwa jak jego eks lub wyjątkowa jak to zawsze mówi.
|
|
 |
rzygam miłością. kiedy tak bardzo potrzebowałam uczuć z samotności przygryzałam wargi i zaciskałam moje małe piąstki, tupiąc i płacząc równocześnie. a teraz mam jej aż nadmiar. dwie drogi. pierwsza bezpieczna, spokojna i cicha. druga pełna zawirowań, niepewna, ale wymarzona. serce i mózg kłócą się o to, którą mam zmierzać. tracę siły. padam na kolana. proszę Boga o jakikolwiek znak. milczy. muszę podjąć decyzję. nie potrafię. umieram.
|
|
 |
czuję jak dramatycznie spadam w dół. depresja to dziwka. nie mam siły podnieść się łóżka, a co dopiero mówić o uśmiechu. zgubiłam się. po godzinnych walkach z samą sobą z ledwością wychodzę na zatłoczone. szukam Cię w spotykanych osobach. ktoś ma podobne oczy, a inny jest tego samego wzrostu, ktoś ma taką bluzę jak Ty, a inny jest tak przeraźliwie chudy. ale oczy, nikt nie ma takich oczu. czekoladowe tęczówki z iskierkami otulone przeraźliwie długimi rzęsami. na nie nie mogę napotkać. ludzie zaczepiają mnie na ulicy. mężczyźni chcą się mną opiekować. mówią mi niesamowicie miłe rzeczy. żaden z nich nie umie powiedzieć tak 'r' żebym zadrżała. nikt nie jest taki jak Ty.
|
|
|
|