 |
Żadnego grzechu nie żałuję, grzech to moje życie. — Bonson
|
|
 |
Sam nie wiem kim jestem w twoich oczach, może wcale mnie w nich nie ma i spokojnie śnisz po nocach, ja znów, dziś nie zasnę. — ZdunO
|
|
 |
Wszystko się skończyło w momencie, w którym serce poczuło gorzki smak miłości. To wtedy kiedy wtargnął smutek i tęsknota, życie straciło swój cały sens. Dusza umiera kiedy traci się ukochaną osobę, a wtedy też cały świat przybiera czarno-biały kolor. Nie ma radości, marzenia gubią swój sens, a nadzieja powoli znika. Spoglądasz na otaczającą Cię rzeczywistość, ale nic nie widzisz. Nie masz sił żyć. Wszystkie plany na przyszłość jakie zostały stworzone wyparowują. Pozostają łzy i niedosyt. Nagle trafiasz na samo dno, a później czeka Cię tak długi proces regeneracji, gojenia ran i zapominania o wszystkim co złe. Nie jest łatwo, bo miłość została zakorzeniona bardzo głęboko, ale czas pomaga. Jeżeli więc właśnie cierpisz z miłości to wiedz - cierpienie w końcu minie. Później pozostanie tylko przerażająca pustka, której nie da się w żaden sposób opisać. / napisana
|
|
 |
Najgorsze w tym wszystkim jest uświadomienie sobie, że już nigdy nie będzie tak samo. [ yezoo ]
|
|
 |
Zapomnij o tamtej i prochach. — Bonson
|
|
 |
Mogę zabić. Nie potrafię zdradzić. Nie realne go porwać. Nie wierzę, że kłamałeś. Nie umiałbyś tak zranić. Wódki w sklepie nie brakuje, kolejne plany na upojną nockę snuje. Woreczek pełen białego uśmiechu, a me myśli pełne grzechu. Mam w głowie myśli dziwne. Pewnie nie wierzyłeś, że tak mnie skrzywdziłeś. Skończyło się na planach, twoich banałach. Nie wiem czy na prawdę tego chciałeś, skoro tak to odwołałeś. Prawdy powiedzieć nie umiałeś, może odwagi nie miałeś, może faktycznie tego chciałeś. — melancolie
|
|
 |
Na miano wariatki już dawno zasługuję, od dawna samobójstwo planuję. Nawet na ostatnią rozmowę z tobą nie zasługuję. Choć co weekend do ciebie podróżuje, plany snuję to nad ranem krwią pluję. Nie mam nic z rzeczywistością wspólnego, prócz bólu ogromnego. Szukam ukojenia w magicznych lekarstwach, lecz gorzej pogodzić się ze świadomością urojeń witanych o porankach. Pewnego dnia odlecę, ale wcześniej zbuduję nierealnych przeżyć fortecę. Gdybyś wiedział to co czuję, jak mi ciebie brakuje, lecz zapomniałam, że tylko nadzieje tym sobie dałam. Wiem, że byłam jedną z wielu, mój przyjacielu. Choć nawet nim nie jesteś, bo przyjaciel nie odchodzi w podzięce. Zapomniałam, przecież się nie znamy, a ja mam jedynie omamy. Miałeś radę, nie mogę cię przeżywać, muszę zacząć odżywać. — melancolie
|
|
 |
Wiesz, niektórym nie podoba się to, że ja nadal Cię kocham, że w ogóle potrafiłam obdarzyć Cię tym uczuciem. Niektórzy twierdzą, że dostałeś coś na co nie zasługiwałeś. Ale.. ale ja się tym nie przejmuję. Niech mówią co chcą, ja Cię nigdy nie przestanę kochać. Mimo wszystko moja miłość do Ciebie to najlepsze, co mi się w życiu przytrafiło. / napisana
|
|
 |
Zmieniona perspektywa, powiększona źrenica. Zegar wciąż tyka, sekundy odlicza. Kolej rzeczy nie znany, wódką polewany. Pewnie myślisz, że mam wyjebane, nie przejmujesz się moim stanem. Kodeinę łykam, ciężko oddycham. Nie żyje, już nawet nie istnieje tylko wegetuje. — melancolie
|
|
 |
Mieliśmy zaczynać wszystko na nowo, lecz to było tylko słowo. Jedno z wielu, nic nie znaczące, niczego w sobie nie kryjące. Omamiłeś, nadzieją karmiłeś. Ona była twojego życia panią, jakże zrujnowaną, podłą suką zakłamaną. Mimo bólu jaki zadała, innym po kątach się oddawała. Najmniej istotne ile cierpiałeś, że sobie rady nie dałeś. Teraz jesteś szczęśliwy u boku pięknej dziewczyny, a ja zwiedzam kolejne magiczne krainy. Oszalałam. Nabrać się ja głupia dałam, twoim utrapieniem się stałam. Czekałam, czekam mimo, że się nie doczekam. — melancolie
|
|
 |
Miało być wspólne życie, a tymczasem kolejne loty kończą się o świcie. W blasku wschodzącego słońca nikniesz. — melancolie
|
|
|
|