 |
Przy Tobie jestem w niebie, choć powinnaś mnie zostawić, wierze w Ciebie wierze lecz czasem nie daje sobie rady.
|
|
 |
Każdy grzeszy, Ty grzeszysz wobec całego narodu, masz napchane sadło? ciesz się, bo wielu umiera z głodu.
|
|
 |
Wyrzuty sumienia przepijasz kawą, nie pamiętasz złych chwil, chcesz zatrzymać radość, wciąż liczysz na specjalne traktowanie, po drodze gubisz szacunek dla siebie samej.
|
|
 |
Lubię non stop dotykać Cię, niech gra muzyka, ciągle widzę jak słodko oddychasz, wypas, dla mnie to jest jak kosmos, i wokół cisza, niejeden dałby się zabić, żeby przez chwile posmakować takiej magii.
|
|
 |
Daj mi muzyki, nalewaj drinki, pole marysi, skręt mnie dotlenia, palimy kijki, płoną głośniki, pole marysi jest do skruszenia.
|
|
 |
Drażni mnie pieprzenie, że coś silniejsze od Ciebie nie daje Ci wziąć się za siebie, czy spełnić marzenie i czasem sam siedzę nie mając siły iść dalej, ale mogę coś z tym zrobić lub robić z siebie ofiarę.
|
|
 |
Męczą, lub dają odpocząć - są twoje. Czasem ukojenie, czasem paranoje. Sny, nawet gdy są złe, to się budzisz. Możesz w nich kochać lub mordować ludzi. Krzywe odbicie w witrynie twego ducha. Są twoje - tajne, nie jawne jak życie. Tu wszystko dzieje się naprawdę.
|
|
 |
Tak balować to nasza Achillesowa pięta, my w oparach skręta, wam opada szczęka, tyle tu tego wszystkiego ze trudno się opamiętać.
|
|
 |
przy Tobie mógłbym umierać, i to choćby od zaraz.
|
|
 |
Mam gruby melanż w planie, nie kulturalnie ziomuś.
|
|
 |
Koniec końców nie chcę pozytywnych wspomnień, bo zostawiają w głowie mi Twój fałszywy portret.
|
|
 |
Upijam się z samotnością, bo świat się sprzedał. Dziś gardzę większością, bo nikt mi nic nie dał. Głowę mam wolną od spraw i dlatego zbijam piątkę z nicością, mamy wiele wspólnego. Wdycham ten piękny stan jak powietrze i cisza mnie zna, zmieniam się dla niej na lepsze.
|
|
|
|