|
jest noc. wsiadamy w samochód, puszczamy rap i jedziemy - tak poprostu, przed siebie. w głośnikach słychać biggiego, a my co chwila spoglądamy na siebie. uwielbiam te chwile. kocham spoglądać w Twoje przejarane oczy, w których odbijają się światła miasta. kocham czuć, że jesteś obok - że mogę Cię dotknąć, że mogę Cię mieć. kocham to miasto - za Ciebie. || kissmyshoes
|
|
|
siedzieliśmy w barze przy plaży, sącząc piwo, gdy nagle przyjaciel pociągnął mnie za rękę. "dawaj,cieniasie"-krzyknął, ciągnąc mnie ku ciemnej plaży i morzu. biegłam za Nim nie mogąc przestać się śmiać. "kurwa,Łukasz,oszalałeś!"-krzyknęłam, i nagle poczułam lodowatą wodę na sobie. "żyj, dziewczyno" - wydarł się, wrzucając mnie do wody, i wskaksując za mną. po chwili, gdy wyszłam już na plaże - nie mając pojęcia czy śmiać się czy płakać, wyskoczyłam z pytaniem:"czemu akurat ja, nie Iweta albo Sara?". przytulił mnie i mierząc mnie z góry na dół, odpowiedział:"bo miałaś najcięńszą sukienkę,i wszystko najlepiej widać". zaśmiałam się,podstawiając mu haka. "jesteś debilem"- dodałam z uśmiechem na ustach. "dlatego się z Tobą przyjaźnię, żaden normalny człowiek by nie wytrzymał"-powiedział,uciekając mi do baru, by skończyć mojego browara. || kissmyshoes
|
|
|
wywiało mnie z Polski, na całkiem inny kontynent. w mgnieniu oka opuściłam przyjaciół, ławki i ukochane bloki. wyjechałam, czując ogromny żal do samej siebie i jeszcze do paru osób. zrezygnowałam ze wszystkiego, tylko po to by udać się do zatłoczonego miasta, które w sumie tylko na obrazkach było tak piękne. uciekłam, odeszłam - nazywaj sobie to jak chcesz, ale jedno jest pewne:powroty. zawsze będę u wracać - do ludzi, których kocham, do klubów, w których kochałam tańczyć, na ławki, na których spędziłam setki godzin. i to wracanie jest magiczne - bo dzięki niemu uświadamiasz sobie, że są jeszcze ludzie, którzy cieszą się, gdy zobaczą Cię z walizką na lotnisku, i, że są miejsca, które zawsze pozostaną w Twoim sercu. || kissmyshoes
|
|
|
...i robisz mi codziennie taką pyszną kawę. i biegasz ze mną, gdy o to poproszę. i pożyczasz mi swoją ogromną bluzę. i bez żadnych zahamowań dajesz mi kluczyki od swojego auta. i tańczysz dla mnie, gdy jestem smutna. i przytulasz, gdy się obrażę. i zacząłeś jeść ze mną słodycze, bo wiesz, że chcę przytyć. i grasz ze mną na xboxie. i malujesz mi paznokcie. i całujesz mnie z tym swoim słodkim uśmiechem na ustach. i obrażasz się na mnie na dwie minuty. i dzielisz ze mną łóżko. i oddajesz mi za każdym razem swój ulubiony kubek. i uczysz się dla mnie polskiego. i nie oglądasz się dla mnie za innymi tyłkami. i prawie codziennie masz na sobie bluzę, którą Ci kupiłam. i jesteś - tutaj, przy mnie. i to jest najważniejsze. || kissmyshoes
|
|
|
"nie wiem czy dobrze robię"-powiedziałam,spuszczając wzrok."nie rozumiem?"-Mateusz poprosił o wyjaśnienie."boję się, że wpakuję się w coś z czego później nie będzie powrotu,że znowu zacznę pakować się w kłopoty,że sobie nie poradzę..."- odpowiedziałam,robiąc się coraz bardzoej smutna. "i wiem, że jesteś zły,bo tego nie popierasz"- dodałam.podszedł do mnie,siadł obok,i przytulając dodał: "dziewczyno,wybierz to co podpowiada Ci serce,nawet jeśli postąpisz źle,ja jestem zawsze obok.i nie ważne co myślę... ja tu po prostu będę, złapię Cię za szmaty w odpowienim momencie,potrząsnę Tobą, a nawet wlezę za Tobą w najgorsze bagno.. nie zostawię Cię samej... nigdy nie będziesz sama ze źle podjętą decyzją, zapamiętaj to". uśmiechnęłam się lekko,mocno Go ściskając."na serio, nie potępiasz mnie za to?"-zapytałam."głuptasie, nie ważne co ja myślę, i tak zawsze stanę po Twojej stronie, bo Cię kocham" - powiedział, całując mnie w czoło, i pstrykając w nos. || kissmyshoes
|
|
|
wchodzisz do klubu w czarnej sukience i czerwonych szpilach. idziesz, i czujesz na sobie wzrok - zarówno facetów jak i zazdrosnych lasek. uśmiechasz się, wchodząc na parkiet. do uszu dochodzi muzyka, i nagle Cię nie ma - tańczysz, widząc jak wszyscy pożerają Cię wzrokiem. jesteś bestią parkietu, diamentem w tym klubie, bo nawet nad ranem świecisz tak samo, jak po wyjściu z łazienki. jesteś tą lepszą, tą seksowniejszą, tą zmiatającą z powierzchni ziemi konkurencję. jesteś kotem, i lubisz to, jak każda kobieta. || kissmyshoes
|
|
|
nigdy nie byłam dobra w związkach. nie jestem w stanie dopasować się do Ciebie tak idealnie jak druga połówka. ja mam dość często za mocno wyjebane, ja jestem czasem za bardzo agresywna, ja czasami za bardzo krzyczę. taka już jestem - dziwna, i nie od ogarnęcia. ale przecież taką mnie chciałeś - w rozczochranych włosach, tańczącą w deszczu, z wiecznym wkurwieniem na twarzy. ja Ci mówię - ze mną nie będzie łatwo, a jedyne co mogę Ci obiecać jest to, że jeśli już będę Cię kochać - to całym swoim malutkim,chorym sercem. || kissmyshoes
|
|
|
powoli zaczynam się tutaj zadomawiać. uświadomiłam sobie, że nawet potrafię tęsknić - za tym ogromem ludzi, którzy mijają mnie każdego ranka na ulicach manhattanu, za ludźmi z baru, któych zaczynam uwielbiam, za bronx'em, i tutejszą kawą. to miejsce staje się moim drugim domem, moim drugim "osiedlem", które znam od małego, i do którego zawsze chciałam wracać. || kissmyshoes
|
|
|
jestem na rozstaju dróg. mam przed sobą rozwidlenie, zero znaków ostrzegawczych, i tak ogromną presję. tkwię w czymś, co jest jednym wielkim znakiem zapytania - bo w jednej sekundzie, albo maksymalnie mnie uszczęśliwi, albo zniszczy do reszy. czuję się jak dziecko, które boi się ognia. przeraża mnie ogromna presja, i świadomość, że przecież w końcu muszę coś wybrać - bo nie mogę się poddać, bo zawsze uczono mnie walki o szczęście. || kissmyshoes
|
|
|
taniec? to nie tylko cudowne chwile, podczas których zapominasz o wszystkim. tutaj taniec to rywalizacja. setki kontuzji, i litry wylanego potu. to pięcie się w górę po trupach. to obowiązek posiadania ogromnej pewności siebie, która - jako jedyna - pozwala przetrwać Ci pośród tych wszystkich ludzi, którzy chcą Ci dokopać. taniec to ból, łzy i zmęczenie - ale też satysfakcja, bo nic nie odbierze Ci uśmiech, który towarzyszy Ci po sześciu godzinach treningu, po których dowiadujesz się o bólu mięśni, o których istnieniu nigdy nie miałaś pojęcia. || kissmyshoes
|
|
|
setki razy sprawiałam, że na Twojej twarzy pojawiało się wkurwienie, smutek, a nawet zażenowanie. tak wiele razy nie mówiłam tego, co chciałes usłyszeć. tak bardzo Cię zawodziłam, gdy chwilę po obietnicy, łamałam ją. robiłam w życiu wiele złych rzeczy - a Ty? Ty byłeś w stanie to wszystko znieść. nawet po najgorszej kłótni, stawałeś za mną murem. podnosiłeś mnie z dna, gdy sama nie byłam w stanie wydobyć się na powierzchnię. czasami nawet jeszcze z resztkami wkurwienia na twarzy, mocno mnie przytulałeś. byłeś zawsze obok mnie - co by się nie działo, i gdzie by się to nie działo. jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem, najtrwalszym filarem mojego życia, i najcudowniejszym człowiekiem, jakiego mógł podarować mi Bóg. dziękuję. || kissmyshoes
|
|
|
|