Będąc w szkole, siedząc pod zimnymi ścianami lub cieplymi kaloryferami, w sluchawkach na uszach dochodzę do wniosku, iż ciężko znaleźć osoby tego samego pokroju co ja. Nie widzę osób, z którymi mogłabym przebywać, wszystko mnie w nich denerwuje. Ta dziecinnosc, to może dlatego że jestem nad wiek dojrzała. Może, dlatego że za dużo przeżyłam, a szkoła nie mówi o takich problemach. Nie uczy jak radzić sobie w życiu tylko przygotowuje do durnej matury, która tak ułatwiają by więcej osób zdawało, więc po co ona? Bezsensu, a szkoła męczy mentalnie.
|