Drżącym opuszkiem kciuka błądzę po Jego klatce piersiowej,delikatnie muskam każde żebro sunąc palcem ukośną linią do mostka.Zahaczam paznokciem o oszałamiająco gładką skórę między jednym a drugim rzędem kości, nie pozostawiając śladu ich otarcia.Całą dłoń kładę mu na ramieniu,aby móc jeszcze bardziej przylegać swoim ciałem do Jego prawego boku.Opieram głowę nieco powyżej serca, by umiejscowić ją wygodnie na Jego wystającym obojczyku, który podtrzymuje mnie aż do momentu, gdy ze ściany pokoju zacznie znikać blask księżyca, a zawita szarość bijąca od porannej mgły i opadłego śniegu. Zbudza mnie chłód otulający moje gołe ramię, a unosząc wzrok całkowicie wybudza mnie Jego uśmiech i cichuteńki szept, gdy z ust wyrywa mu się, że czuł każdy ruch moich palców podczas snu i odcisk Jego ust na moim czole poprzedzony bezdźwięcznym kocham, przypieczętowane mocniejszym ściskiem ramion. Idealna pobudka, przy idealnym Nim. Nikt nie uśmiecha się cudowniej we śnie, niż On wbijając palce w moje biodro.
|