Czekałam na autobus, wykończona po ciężkim dniu w szkole. I wtedy zobaczyłam Go, nie wiem skąd to się bierze, ale samo Jego spojrzenie sprawia, że gotuje się w środku, a na mojej twarzy pojawia się automatyczny uśmiech. Pewna tego, że jak codziennie miniesz mnie, mówiąc jedynie "cześć", po którym w mojej głowie zapanuje chaos, a ja poczuję się cholernie nienasycona, zadziwiasz mnie zupełną zmianą. Podchodzisz, sprawiając, że wiem już, iż myliłam się myśląc, że zapomnę.
Sztywnieje cała, od czubka głowy, do końca stopy - sparaliżowana Twoimi oczami, miałam wrażenie, że pochłaniasz mnie nimi całą. I wtedy otwierasz usta, a dla mnie było nie lada wyzwaniem wyjść z tego nietrzeźwego stanu i skupić się na tym, co mówisz.
A Ty, widząc moją reakcję uroczo się uśmiechnąłeś, wziąłeś za rękę i zaprowadziłeś do miejsca, które niby było mi znajome.
|