Bunt dojrzewania, uciekłem z domu, wziąłem pół bochenka i nara, całą drogę w kiblu pociągu, pełna jak szmata, spotkałem dwie laski, jedna miała dredy, była ładna, patrzyłem na jej usta i pisałem jej wiersze, w tym czasie jej koleżanka pokazała mi piersi, wróciłem do domu brudny, głodny i pełen przeżyć, matka powitała mnie szamą, bez pytań, uwierzysz?
|