Powykręcany w kurwę, ledwo podnoszę głowę,
ledwo otwieram oczy, więcej chyba nie mogę.
Choć bym obiecał coś tobie i sobie
i tak przy pierwszej lepszej okazji znowu to zrobię.
Świat dziś pode mną powoli traci barwy,
krzyczę, że czuję, że żyję mimo iż już prawie jestem martwy.
Słychać śpiew, a w tle salwy,
granica to cienka linia, kolejna z papilarnych.
Wypalmy to wszystko, wypijmy resztę
i tak to miejsce nie da nam szans na więcej.
|