to było absurdalne. miałam ochotę wyrwać sobie z piersi to małe, naiwne serce i rzucić nim w ciebie. mogłeś je sobie wziąć. całe. mogłeś je sobie schować do kieszeni spodni, wyrzucić do kosza na śmieci czy podpalić, ale nie miałeś prawa zostawiać mnie z nim samej. przecież ono żyło tobą. twoim głosem, twoim imieniem, twoim zapachem, twoim uśmiechem, twoim charakterem.. zakodowane jakimś uczuciem, które wytworzyło się nie mając żadnych szans na przetrwanie wśród prochów, alkoholu i seksu w windzie czy w męskiej toalecie. bez ciebie nie miało już ono żadnego sensu. nie miało powodu, aby dalej dla mnie pracować. dla mnie samej. dla mnie, która podobno ma dopiero wszystko przed sobą. dla mnie.. jednej, samej. dla mnie, tej dziewczyny z chorą psychiką i świeżo zaklejonymi bliznami na nadgarstkach. /happylove
|