Pamiętam ten wieczór, jak żaden inny. Chodziłam po pokoju szykując się do szkoły, kiedy zadzwonił telefon, nie patrząc kto, odebrałam. 'Słuchaj, mam Ci coś do powiedzenia, ale usiądź.' Wystraszyłam się tych słów, bo kumpel nigdy nie był tak poważny. 'Mów, nie będę czekać wieczność.' Poganiałam Go. 'On nie żyje. Siedź spokojnie. Powiesił się.' Wkurzona odpyskowałam 'Wiem kurwa,że ćpasz, ale takie krzywe fazy sobie daruj.' Rzuciłam telefon na łóżko i zajęłam się sobą. Za pół godziny telefon znów się odezwał. 'Młody mówił, że mu nie uwierzyłaś. Kacper nie żyje, to prawda.' Nic nie powiedziałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać, jak dziecko. Tydzień później staliśmy już nad Jego grobem, całą ekipą.. / reptielen
|