Idę parkiem. Wiedział gdzie pójdę i po co. Ja wiedziałam, że za mną nie pójdzie, a potem będzie wrzask, że znowu jestem naćpana. Znowu kłótnia. Dotarłam na miejsce i weszłam do środka. Stół był na swoim miejscu. Usypałam równą kreskę. Dłuższą niż zawsze. Ta kłótnia była gorsza. Chciałam z tym skończyć, ale nie umiałam. Uciekałam tym w zapomnienie. Nagle jakaś ręka zrzuciła towar. Chciałam krzyknąć co ten ktoś robi, ale to był ON. Miał łzy w oczach. / G.
|