coraz rzadziej w mojej głowie pojawiają się inspirujące myśli tuż przed snem i o świcie. nie ma już wyznań, czułych opisów miłości, uczuć, świata. coraz rzadziej pojawiają się historię warte wspomnień, duszę się brakiem chwil, do których wraca się tysiące razy, które wywołują uśmiech na twarzy. nie wiem, ile to jeszcze potrwa. wciąż tylko okrutny ból duszy, życie z dnia na dzień, zadawanie pytań, nie licząc już nawet na odpowiedź. poszarpane myśli, kołtuny uczuć, burza porażek, a wszystko dotyczące jednych oczu. klęska z każdym krokiem w stronę nadziei, pustka, której nie jest w stanie zapełnić nic innego, kolejna walka o jutro, zapominanie wczoraj, w głowie obrazki najgorszych momentów. łzy chowane coraz częściej w rękawie, choć coraz bardziej obfite, im skrzętniej ukrywane, tym bardziej bolesne, wypływające z dziury w samym środku serca. zmysły uwiązane na supeł, a życie zamknięte głęboko w lochach ciemności, bo świat nie powinien tego czuć.
|