nie miała zamiaru wychodzić tego dnia z domu. Mimo tego, że świeciło słońce, które tak kochała. Nagle zadzwonił do niej on. Powiedział by wyszła na dwór. Ubrała się szybko i zeszła na dół. Otworzyła drzwi. Za ogrodzeniem, opierając się z łobuzerskim uśmiechem o swoje auto stał on. Szła w jego stronę spoglądając na niego spod wachlarzu czarnych rzęs swoimi bursztynowymi oczami. Przytuliła się do niego mocno i spytała cicho: - Czy ty mnie kochasz? On uśmiechną się zawadiacko, pocałował ją w czoło i odparł jej: - równie dobrze mogłabyś spytać czy oddycham.
|