Stała na pomoście. Przez zaszklone oczy patrzyła wzrokiem
jak najdalej. Łzy zasłaniały obraz nieba stykającego się z
błyszczącą taflą jeziora. Nagle kojącą jej ciało ciszę
przerwał głos. Ten znajomy, ten który powodował dreszcze
na całym ciele. Z bezpiecznej odległości pytał czy
wszystko w porządku. Milczała ocierając płynące po
policzkach łzy. Podszedł bliżej i dotknął delikatnie jej
drżącego ze strachu ciała.. Bez żadnych słów wtuliła się w
niego jak najmocniej. Chowając twarz w granatowej bluzie
zaciągała się jego zapachem, który sprawiał, że cały
strach znikał.
|