Oto więc jest prawdziwe oblicze kary, wymierzonej po wygnaniu z raju, najsroższej, bo paradoksalnej: jedyne pewność w naszym niepewnym bycie jako największa tego bytu tajemnica. Romantycy sprowadzili śmierć do mało znaczącej, pogardzanej przypadłości cielesnej. Potem potrafiła jeszcze wchodzić w rolę kochanki, bywać kaprysem, narzędziem zemsty, miejscem schronienia dla najwrażliwszych. Gdyby nie jej nonszalancja i brak zasad, nie powstałoby tyle wierszy i pamiętników, nie wiadomo, jaką postać przybrałby na przykład słynny Kwartet d-moll Schuberta, ile życiorysów „przeklętych” poetów nie weszłoby do ponadnarodowej mitologii.
|