Zawsze myślałam,że samotna będę szczęśliwsza.Mam przecież pracę i przyjaciół.Ale ktoś na stałe?
Za dużo z tym zachodu.Nie bez powodu mówiłam o szczęściu w samotności.Nie myślałam,że będę wtedy szczęśliwa.Myślałam, że jeśli kogoś pokocham i nic z tego nie wyjdzie,
mogę tego nie przeżyć.Łatwiej jest być samemu.Co jeśli nauczyłeś się,że potrzebujesz miłości...a potem jej nie doświadczasz.Jeśli sprawia ci przyjemność i na niej polegasz?Co jeśli ukształtowałeś życie wokół niej...a potem się sypie.Można coś takiego w ogóle przeżyć?Utrata miłości jest jak martwica.Jak umieranie.Z tym że śmierć się kończy .A to może trwać wieczność.
|