Nie wyobrażam sobie mężczyzny,
który zniósłby dziesięciokilometrowy bieg
w pełnym uzbrojeniu podczas okresu i nie zemdlał.
Niektórzy mdleli by już na sam widok krwi.
Jestem prawie pewna, że gdyby mężczyźni mieli "swoje dni",
byłyby to z pewnością dni wolne od pracy.
Zagwarantowane odpowiednią ustawą lub najlepiej dekretem.
|