Tego dnia wstał wcześnie. Wypalił kilka papierosów, wziął końską dawkę heroiny i strzałem w głowę skończył karierę wokalisty najbardziej uwielbianego zespołu świata. W pożegnalnym liście założyciel Nirvany napisał: "Nie mam już w sobie ani trochę krzty pasji, więc pamiętajcie: lepiej jest spłonąć niż wyblaknąć".
|