Stali w salonie. Obydwoje mieli ściśnięte dłonie w pięści.
Kłócili się. 'Spójrz na mnie!' Podeszła do niego bliżej.
'Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nic dla Ciebie nie znaczę,
że wtulanie się w Twoją klatkę piersiową było nic nieznaczącym elementem związku,
że wszystkie zdania o naszej miłości, były tak naprawdę zmyślonymi kwestiami, powiedz,
że mnie nie kochasz.' Milczał. 'No mów!' Wrzasnęła i łzy poleciały jej po twarzy.
'Kocham Cie, kurwa! Najmocniej na świecie!
Ale nie jestem tym, na którego zasługujesz! Ćpam! Nie będę Cię tak ranił!'
Dokończył i spojrzał na nią smutno. Stała oniemiała. 'Wolę, żebyś mnie okłamywał, niż żebyś ode mnie odszedł.
Chcę żebyśmy razem walczyli o nasze uczucia.' Złapała go za rękę. 'Nie dam Ci odejść.' Uderzył pięścią w ścianę.
Usiadł na podłodze i zaczął się kołysać.
'Jestem ćpunem. Ćpunem, kurwa mać.' Kucnęła obok i dotknęła jego ramienia.
'Jesteś moim narkotykiem. Nie pozwól, żebym była na detoksie.'
|