sentymentalnie wracam na ławkę w parku na której pierwszy raz mnie pocałowałeś, na przystanek na którym przesiadywaliśmy całe noce, na stare rusztowanie, gdzie siedzieliśmy trzymając się za ręce, a żule cieszyli się naszym szczęściem, i tam pod pomnik gdzie się najebaliśmy i spaliśmy, i ciągle chodzę w stronę Twojego domu, dopiero po kilkuset metrach orientuję się, że Ciebie już nie ma.
|