|
siedziałam na ławce i popijałam whyski. Ktoś stanął za mną. Serce zamarło a ze strachu nie potrafiłam nawet odwrócić się i spojrzeć kto to. Po chwili usłyszałam strzały. Wtedy wiedziałam, ze muszę coś zrobić. Zobaczyłam jego w kałuży krwi i jakiegoś dresa z bronią, który biegł w naszą stronę. Miałam wtedy wszystko w dupie i płacząc modliłam się żebyś przeżył. -Kochanie wybacz, nie mogłem pozwolić na to, żeby zabili Ciebie. - Mnie?! za co? po co? Kocham Cię nie odchodź! - Oni mówią że im mnie zabrałaś. Przepraszam, na prawdę nie chciałem, żeby tak było. Kiedy chłopak w dresie stanął nad nami, w ciemnościach poznałam jego rysy twarzy. - Idioto weź stąd spierdalaj Kretynie pierdolony! Padł kolejny strzał.Leżeliśmy razem. Na moją zapłakaną twarz spadały ciepłe krople deszczu. Za chwilę usłyszałam karetkę. Nie byłam w stanie wydusić z siebie zadnego innego słowa prócz 'kocham'. Kiedy się obudziłam, Ciebie już nie było. Teraz patrzę w niebo i widzę Twoją twarz. Nie umiem zapomnieć.
|