Jako mała dziewczynka miałam marzenia. Było ich tak wiele, że niektórych już nawet nie pamiętam. Dwa z nich miałam do dziś. Chciałam je spełnić mimo wszystko, a nawet na przekór szczęściu. Pierwszym z nich było odnalezienie prawdziwej miłości, która nie będzie ranić mnie z każdym swym gestem. Owszem to marzenie się spełniło, lecz drugie z mych większych marzeń już niestety nie. Marzyłam o tym by być po prostu sobą, taka niezależną od nikogo osobą. Nigdy, dla nikogo nie chciałam sie zmieniać, lecz świadomość utraty tak bliskiej osoby jak w pierwszym marzeniu przejęła inicjatywę mojego życia.
|