Wigilia. Leżałam rozwalona na podłodze w salonie i pakowałam prezenty dla rodziców i kuzynki. W radiu leciały bożonarodzeniowe gnioty, dzieciaki nacierały się śniegiem na podwórku, piszcząc przeraźliwie z radości. Na stole w kuchni leżał stos kartek z życzeniami od znajomych. Co roku zaskakiwało mnie ilu ludzi, których olałam już tyle lat temu, pamiętało o mnie.
|