Już za dziesięć dni znowu będziemy żegnać miniony rok. Z kielkiszkiem szampana w ręku, gapiąc się w kolorowe od petard niebo. Będzie tak jak zawsze- najostrzejszy melanż w roku, masa napadów śmiecgu, nie kończące się balety do smaego rana. Jedyna różnica tkwi w tym, że tą noc dzielącą rok dwutysięczny dziesiąty z dwutysięcznym jedenastym, spędzimy kilkanaście kilometrów od siebie. W dwóch zupełnie innych miejscach.
|