3:30 w nocy, dzwoni telefon. muzyka rozchodzi sie po całym mieszkaniu. biegne szybko, żeby odebrac i nie obudzic rodzicow. przed telefon staję jak wryta. to Twój numer. i chociaż go usunełam, wiedziałam, że to Ty. speszona odebrałam. zapytałeś, czy mnie nie obudziłeś, chociaż wiedziałeś, ze zawsze wczesniej chodze spac. po 5 miesiacach wreszcie sie odezwałes...wiedzialam, ze potrzebujesz pomocy. byłes pijany.. płakałeś w słuchawkę. chociaż nigdy nie widziałam, jak płaczesz, wtedy dokladnie mogłam sobie wyobrazic, jak Twoje ciało dygocze w rytm wylewanych łez. krzyczałeś, że nie dasz sobie rady, że juz nie masz nikogo, że zostałeś sam..powiedziałam, ze masz mnie..od tamtej pory, znów zaczelismy ze soba rozmawiac. dziwi mnie tylko fakt, ze gdy ja potrzebuje pomocy, to nie raczysz odebrac tego pieprzonego telefonu, nawet za 20 razem..przestalam do ciebie wydzwaniac.. ale każdej nocy właczam dzwieki, zeby czasem nie przegapic tego, kiedy bedziesz dzwonił..
|