Nadszedł dzień, na który tak wyczekiwali, dzień ich ślubu.. Kiedy już zapadło sakramentalne 'tak', rzucili sie na siebie całując bez opamiętania..po chiwli oderwała się od niego i wyszeptała mu do ucha : - wiesz,że teraz należysz do mnie? mimo,że to wcale nie jest kwestia posiadania? - a wiesz,że Ty też należysz do mnie? i to jednak jest kwestia posiadania?-zamruczał jej do ucha w odpowiedzi. spojrzała nie niego zdziwiona - co?czemu? - ponieważ jestem świadomy tego,że za mną stała cała kolejka mężczyzn, którzy czekali aż coś zrobie coś głupiego i sie rozstaniemy, a wtedy, któryś z nich zajmie moje miejsce. A teraz kiedy widzą,że jesteś moją żoną,że należysz do mnie,że będziemy razem póki śmierć nas nie rozłączy, wiedzą ,że nie mają szans.- popatrzyła na niego wielkimi oczami, wspięła sie na palce, wyszeptała mu do ucha : na zawsze razem . po czym wpiła się w jego usta./ moje.
|