izoluje się od świata. wyłączam telefon, schodzę z gadu, zamykam wszystkie strony internetowe. odpalam zapałkę, lecą iskry i tli się ogień. pali się, patrze jak się spala, robię tak z kolejną i kolejną. nie ma paczki, po chwili już drugiej i trzeciej. zaczynam rozumieć, lecz nie do końca. tak samo jak spaliły się te zapałki spaliło się to co do niego czułam, to jak go pragnęłam. spaliła się również nadzieja na lepsze jutro. tak, poddałam się, tak pocieszam się procentami, tytoniem i piosenkami bez wyrazu, nie mówiąc już o jakimkolwiek przesłaniu. dotknęłam tego głębokiego dnia, może kiedyś zobaczę że na tafli wody pojawi się ktoś kto wyciągnie do mnie rękę i założy to jebane kółko. / zm_
|