 |
zdeptana.moblo.pl
jak ty to robisz.? to znaczy co robię.? no nie udawaj. co robię.? tylko spojrzysz a ona... co ona.? a ona się uśmiecha. yhm. to chyba nazywa się miłość.
|
|
 |
|
- jak ty to robisz.? - to znaczy co robię.? - no nie udawaj. - co robię.? - tylko spojrzysz ,a ona... - co ona.? - a ona się uśmiecha. - yhm. to chyba nazywa się miłość. /niezaleznaksiezniczka.
|
|
|
|
miłość potrafi zaślepić na taką skalę, że kiedy włoży Ci rękę pod bluzkę będziesz skakać z radości, uznając ten gest jako oznakę uczucia. / abstracion.
|
|
|
|
wtedy gdy najgłośniej krzyczałam ''pierdolić miłość'' pojawiłeś się właśnie Ty. / alcoholicsmile.
|
|
|
|
i nagle tak bardzo zapragnęłam kogoś kto mi powie: 'nie pozwolę Cię skrzywdzić' .
|
|
|
|
zaczynać coś, nie kończyć.. - pomyśl o nas.
|
|
|
|
i nie dam ci tej pieprzonej satysfakcji. nie uśmiechnę się, nie odezwę, nie napisze.
|
|
|
|
jestem samodzielna. sama i dzielna.
|
|
|
|
oprzytomnij, już nic z tego nie będzie! / insolently.
|
|
|
|
wbiegła do domu. wybuchając spazmatycznym płaczem, zaczęła się krztusić z niedowierzania. nareszcie była w miejscu gdzie nikt nie pouczał jej łez, a ona mogła dać upust emocjom. zapaliła papierosa i kucnęła w przedpokoju kręcąc głową z niedowierzaniem. zalewała się po raz kolejny łzami, których twórcą był mężczyzna za którego gotowa była skoczyć w ogień. / abstracion.
|
|
|
|
nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. moja podświadomość jest zbyt prymitywna, aby przeanalizować te wszystkie irracjonalne zagrania mojego serca i Twojej bezpośredniości. wylałam przez Ciebie hektolitry łez. zapomniałam bo tak mi wypadało. zaczęłam funkcjonować. z niedowierzaniem zaczęłam się uśmiechać. właśnie wtedy musiałeś wrócić. nie po to, aby znowu łgać jak kochasz. wróciłeś po to, aby znowu mnie zranić i dać powód do nieszczęścia. nie wiem, jaki jest w tym Twój cel. nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak jesteś nieczuły, a Twoje serce beznamiętne. nie mam ochoty po raz kolejny przeżywać najgorszych nocy w moim życiu. wszystkich łez, każdego z wypalonych papierosów podczas siedzenia na parapecie nad ranem. Twoja bezwzględność jest okrutna, a Ty jesteś zwykłym sukinsynem na którym zależy mi po raz kolejny stanowczo za bardzo, aby Cię znienawidzić. / abstracion.
|
|
|
|
nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca.
|
|
|
|
znowu patrzysz na mnie tym uwodzicielsko speszonym wzrokiem, mówiąc mi jaka jestem nieziemska. nabieram się po raz kolejny, wiedząc jak łgasz. zdając sobie sprawę, że wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki jest absurdem. skazywać się na cierpienie w imię miłości? mimowolnie - jak najbardziej. / abstracion.
|
|
|
|
Dodaj komentarz