schylam się do szafki, bo mama kazała mi wyjąć ciasto. - ale masz wielkiego pająka na bluzie . pokazuję nożem gdzieś mi na plecy. - weź go, weź go, weź go! zaczynam krzyczeć. - ale nie mogę bo mam mokre ręce . - co z tego ? zwal go czy coś! . - nie drzyj się, idź do ojca - tatoo!, zdejmij goo! - ale co ? - no tego pająka, no ! - jakiego pają.. OoO ale mi pająk. zdjął go i pokazuje mi jakiegoś pająka wielkości małego paznokcia . wkurzona idę do mamy i pokazuję go jej - rzeczywiście mamo , ogroomny ten pająk . - oj, duży czy mały, co za różnica. a jakby Cię tak ugryzł i zamieniła byś się w spajdermena, czy coś tam ? - ha ha, zaabawne, mało na zawał nie padłam przez Ciebie . powiedziałam wychodząc z kuchni . - no chodź tu, pokroisz ciasto. - niech Ci pająk pomoże! krzyknęłam zamykając drzwi od pokoju . ta kobieta momentami doprowadza mnie do szału.
|