W jednej chwli stoisz na, zdawałoby się, pewnym gruncie
i wiesz, że możecie ufać sobie bez reszty,
a w drugiej, z powodu jednej uwagi, ten grunt usuwa Ci się
spod nóg i zostajesz nagle zawieszona w powietrzu..
I stanę tak pod Twoimi drzwiami w białej koszulce, całej przemokniętej od letniego deszczu, z rozmazanym makijażem i zapłakanymi oczami i nie czekając aż otworzysz w końcu wykrzyczę jak cholernie mi Ciebie brakuje.