Chyba jestem inna niż jakiś czas temu. Bo zmieniło się coś bardzo istotnego kiedy usiłuje wyobrazić sobie szczęście nie widzę chłopaka, mnie w jego ramionach, nie widzę miłości w jego oczach kiedy na mnie patrzy, żadnych zachodów słońca, pocałunków, ckliwych wyznań. Nie, żadnych obrzydliwie romantycznych scen. Mam już tego dość do tego stopnia, że mnie mdli. Jeżeli mam wyobrazić sobie szczęście to widzę siebie, ze słuchawkami w uszach, z których nie rozbrzmiewa żadna smętnawa piosenka tylko taka, która od razu wprowadza w wspaniały nastrój. W ręku aparat, w sercu euforia, idę w pole, świeci słońce. I żaden zielonooki frajer nie ma tam wstępu./
|