|
unrealizable.moblo.pl
a gdzie Twój Romeo? poszedł przelecieć inną Julię zaraz wraca.
|
|
|
a gdzie Twój Romeo? - poszedł przelecieć inną Julię, zaraz wraca.
|
|
|
zaspałam. gdy weszłam do szkoły było spokojnie i pusto. lekcje trwały od dobrych 10 min. wbiegałam po schodach gdy z kimś się zderzyłam. rozsypane kserówki i ten dobrze znany mi głos -cześć- myślałam, że żołądek mi eksploduje. nie chciałam na niego spojrzeć, unikałam jego wzroku. zrobiłam krok w przód, ale on nie pozwolił mi przejść- 5 min, błagam-powiedział, wpatrując się we mnie. tak bardzo chciałam go przytulić - szybko- głos mi drżał, to było silniejsze . usiedliśmy na parapecie. wyjaśniał mi wszystko po kolei, płakałam tusz rozmazał się już całkowicie. i zanim się zorientowaliśmy zadzwonił dzwonek, a z klas zaczęli wychodzić pobudzeni uczniowie. kilka lasek, gdy nas zobaczyło-zamarło. wraz z nią. poczuły taką zazdrość, widziałam to w ich oczach. wszyscy sie na nas gapili - bo ja cie kocham. tyle mam ci do powiedzenia. i kurwa, przemyśl to-powiedział na koniec. tak bardzo mi go brakowało - ja ciebie też - łez leciało więcej. wstałam i poszłam przed siebie
|
|
|
ona kochała , on miał wyjebane , jak ona nagle miała wyjebane to on pokochał . ironia losu ?
|
|
|
kiedyś obiecała sobie, że będzie cholernie szczęśliwą i będzie!
|
|
|
wychodziłam ze szkoły, byłam tak zmęczona, że szybko założyłam słuchawki na uszy otworzyłam drzwi wejściowe, rozejrzałam sie czy przypadkiem nie ma kogoś znajomego...żałuje, że to zrobiłam! na placu zobaczyłam Jego jakąś dziewczyną...przytulali sie całowali, nie moglam tego znieść, w tej chwili serce mi się złamało w pół, straciłam chęć do życia. nagle mnie zobaczyli..w oczach miałam już łzy, odwróciłam sie i zaczęłam biec w kierunku domu.., zaczął biec za mną, jedyne słowa na jakie było go stać to oczywiście. " to nie tak jak myślisz. " ...
|
|
|
wyszliśmy ze szkoły do pobliskiego sklepu na dużej przerwie . nie zdążyliśmy przekroczyć progu drzwi wyjściowych , a on od razu otoczył mnie mocno swoim ramieniem . droczył się ze mną całą drogę kurczowo trzymając . kiedy próbowałam przejść na pasach przed szybko nadjeżdżającym samochodem chwycił cholernie mocno mój nadgarstek nerwowo unosząc głos . - chora jesteś ? odwalać możesz jak się tobą nacieszę . - mądrala . - odburknęłam . - i puść mnie , to boli . - przechodząc na drugą stronę ulicy , zesunął dłoń w delikatny sposób z mojego nadgarstka i splutł nasze palce . - teraz lepiej ? . - uśmiechnął się cwaniacko a ja uniosłam nasze dłonie na wysokość oczu . - hmm .. pasują do siebie te nasze ręce . - zerknęłam w jego stronę a On zmarszczył niesmacznie czoło . - ee .. nie . nie pasują - powiedział . puściłam jego dłoń udając obrażoną i przyspieszyłam kroku . słyszałam jego cichy śmiech zanim znów rzucił się na mnie obejmując w pół . - tak pasujemy o wiele bardziej .
|
|
|
przypadek ? minąć się z czymś, co widzimy po raz pierwszy i natychmiastowo to pokochać.
tak na prawdę : pozwolić temu czemuś uciec nie mówiąc zupełnie nic, minąć to coś obojętnie ..
|
|
|
-zatańczysz? -dajesz mi wybór? -nie. raz, dwa, trzy... podszedł powoli, zdecydowanie, patrząc Jej głęboko w oczy. wyciągnęła swoją dłoń. chwycił ją mocno i przyciągnął dynamicznym ruchem ramion do siebie. wstrzymała oddech, poczuła tylko ciarki na plecach, kiedy w tle sali usłyszała muzykę. w drugiej kolejności poczuła jego silną dłoń obejmującą ją w pasie. zaczął. była posłuszna. -nie !- nie była świadoma! straciła świadomość, odpływała z każdym dźwiękiem wydobywającym się z mroku sali. chłodne, niebieskie światło księżyca oświetlało smukłe sylwetki kochanków. z każdą nutą, taniec zatracali swoje duszę, brnąć drogą bez powrotu. smak Jej czerwonych, winnych ust, przerywany, głęboki oddech, zapach Jej ciała był przyczyną istnego obłędu jakiemu z pożądaniem się oddawali. tango straconych rozbrzmiewało w ich duszach. czas się zatrzymał. bicie ich serc stało się nie do wytrzymania głośne, wolne. przestały bić. umarli ?! nie. zaczęli żyć .
|
|
|
chwyciłeś moją rękę Powiedziałeś mi, że będzie dobrze zaufałam tobie, żeby powierzyć ci moje serce teraz los odciąga mnie od ciebie .
|
|
|
kocham cię? tak, nie mogę inaczej, inaczej się nie da. pamiętam jeszcze spacery we dwoje, bez skarg na bolącą nogę i mecz, którego nie oglądałeś, bo chciałam porozmawiać, i ten wieczór kiedy przybiegłeś, bo poprosiłam: bądź teraz ze mną. byłeś, trzymałeś za rękę mimo, że wydaje Ci się śmieszny mój lęk przed ciemnością. byłeś, tego się nie zapomina. a może to tylko kwestia przypadku, że dziś nie pójdziesz ze mną do parku, bo nie możesz i może to zwykły zbieg okoliczności, że nie porozmawiamy, bo jesteś zajęty, a może to ta boląca noga teraz się tobie mści, a może wieczory zbyt zimne byś mógł przybiec do mnie, a może to moja wina, może nie proszę tak jak trzeba, może nie wyglądam jak powinnam, może swoim 'ja' zmuszam cię do tych codziennych kłamstw. tak ! uwierzę jeszcze dzisiaj, że ja jestem winna. nie ty. . . ty jesteś niewinny, bo zbyt mocno cię kocham byś mógł być winnym..
|
|
|
szła po mokrym asfalcie, w " ich " miejsce. naiwna jak małe dziecko miała nadzieje, że muzyka puszczona na full w słuchawkach zagłuszy myśli i zatrze wspomnienia..słonce już powoli zachodziło za choryzontem, a wiatr co sekunde podwiewał włosy to z prawo, to w lewo przy okazji robiąc kołtuny. poczuła ścisk w sercu. popatrzyła w górę i zobaczyła jego. był załamany. ona cała roztrzęsiona stała przed nim ledwo trzymając się na nogach.. zobaczył jej szklące się oczy w świetle słońce. nie wiedział co zrobić. poddała się. zachrypniętym głosem wyszeptała : kocham Cię skarbie. łzy zaczęły powoli spływać jej po policzkach. ominęła go i kochając nad życie- odeszła .
|
|
|
- mówiłeś, że mnie kochasz. - bo Cię kocham nad życie.. - mówiłeś, że będziesz czekał na mnie aż po wieczność, abym tylko była gotowa.. - bo czekam..- mówiłeś, że za każdym razem gdy przechodzę obok, tracisz oddech.. - bo duszę się jak na mnie patrzysz.. - to dlaczego nie chcesz zrobić kolejnego kroku, gdy już jestem gotowa ? - bo kocham cię jak żadną inną kobietę na świecie, chcę dla ciebie jak najlepiej, abyś zawsze była szczęśliwa... - więc co ci stoi na przeszkodzie, abyśmy byli razem ?? - bo widzisz, ze mną nigdy nie będziesz szczęśliwa, a ja chcę tylko Twojego dobra.
|
|
|
|