|
idąc ulicą spotykam masę facetów. jedni z czekoladowymi, drudzy z zielonymi lub błękitnymi patrzałkami. jedni z tajemniczym wyrazem twarzy, drudzy z cholernie sympatycznym uśmiechem, który nie schodzi im z twarzy. jedni w okularach przeciwsłonecznych, a jeszcze inni trzymający niedopałek w ręce. często wyżsi ode mnie o kilkanaście centymetrów. przechodząc obok nich nie wstydziłabym się zapytać o głupią godzinę, czy nawet zagadać z tekstem - ładna dziś pogoda, ale kiedy widzę Ciebie jest inaczej. staję się małą, nieśmiałą dziewczynką o niebieskich oczach. nogi jakby wrastają mi w ziemię, serce wali jakby chciało wskoczyć Ci do rękawku u bluzy, a w gardle rośnie ogromna gula, która jest niedopokonania. czasem nawet Twoje spojrzenie przeszywające moje ciało paraliżuję mnie w trybie natychmiastowym. jedyne co potrafię w takich momentach to starać się w miarę równo unosić klatkę piersiową, która i tak mnie nie słucha i wariuję na Twój widok jak wszystko inne. /happylove
|