 |
strawberry15.moblo.pl
był z nią na imprezie. ona szczęśliwa że go przy sobie ma nie zwracała uwagi na innych. wirowała na parkiecie. czując jego bliskość. chodź raz chciała żeby to właśnie j
|
|
 |
|
był z nią na imprezie. ona szczęśliwa, że go przy sobie ma nie zwracała uwagi na innych. wirowała na parkiecie. czując jego bliskość. chodź raz chciała żeby to właśnie jej zazdroszczono... chodź raz.
|
|
|
|
“ - co ty się z nim masz ? - bez niego nie miałabym nic.”
|
|
|
|
potrafiła wejść do wrzącej wody, katując swoje ciało. byleby tylko odczuć to ciepło, które czuła w jego obecności...
|
|
|
|
odwróciłam się do niego. pocałował mnie w czubek nosa. -mam nadzieje, że za rok też tu będziemy... -powiedział gładząc mnie po policzku. -razem. -dokończył. wtuliłam się w niego mocno. -ja też. -wyszeptałam. mimowolnie czując napływające do oczu łzy.
|
|
|
|
-powiedz mi do cholery... dlaczego nie zadzwoniłeś.? -wykrzyczała mu w twarz. -bałem się. - wyszeptał cicho. spojrzała na niego z niedowierzaniem. zapytała: -czego.? -tego, że nie odbierzesz...
|
|
|
|
powiedz bez tego ściemniania... czego ty tak właściwie w ogóle pragniesz.?
|
|
|
|
- dlaczego go kochasz?! - po prostu. -przecież to idiota! -ale mój. ; *
|
|
|
|
spojrzała na niego zła. zmierzyła go wzrokiem i krzyknęła -wcale nie chce z tobą iść. nie zależy mi na tym.! znajdziesz na pewno jakieś zastępstwo. -odwróciła się pobiegła co sił w nogach w drugą stronę. dogonił ją... zatrzymał. chwycił stanowczo za nadgarstki i przyciągnął do siebie. -zapomniałaś o czymś...po pierwsze nie umiesz kłamać. po drugie kocham cię. a po trzecie oboje wiemy, że chcesz iść...-przytulił ją do siebie. uspokajająco kołysał w ramionach.- nie chce żadnego zastępstwa...-wyszeptał. - to ciebie kocham...
|
|
|
|
-jak myślisz...-wyszeptałam idą ulicą. -popełniam błąd w tym, że kocham go. całą sobą.?
|
|
|
|
-chcesz żebym sobie poszedł... prawda.?-zapytał. spojrzałam mu w oczy. -nie chce.-wyszeptałam. -wiem. widzę to w twoich oczach.
|
|
|
|
-uważaj.!-krzyknęłam. widząc, że nie ustoi dłużej na lodzie. chwyciłam go za rękę. i pociągnęłam w stronę wyjścia. -nadal będziesz mnie uczył jazdy na nartach?-zapytałam z uśmiechem -ok. zrozumiem nigdy więcej... -odpowiedział zdejmując łyżwy.
|
|
|
|
zapatrzyłam się w okno. z zamyślenia wyrwał mnie on. podał mi kubek z herbatą.-gorąca. -powiedział. usiadł obok i przytulił mnie do siebie. mój kolega usadowił się na przeciwko. -ty.! przestaniesz do cholery o nim myśleć przecież masz go obok!- wykrzyczał wkurzony. uśmiechnęłam się pod nosem. -nigdy.-odpowiedziałam.
|
|
|
|
Dodaj komentarz