 |
Światło pada na moje grzechy
a ja drżę pod ich blaskiem
|
|
 |
Otuliłeś me zmysły szalem swego szelmowskiego uroku, w najbardziej ponury dzień tej jesieni ..
|
|
 |
A ja wracam w niedosycie
w zdradzone zimnem niebo.
|
|
 |
Gdybyś oddał mi wtedy
tych kilka nocy
zwilżonych tęsknotą,
mogłabym zapomnieć...
|
|
 |
Pod powiekami mam
galaktykę twojego ciała
i wciąż czuję
bezlik gwiazdozbioru na plecach.
|
|
 |
stopniowo.. o tak powoli, spokojnie bez zbędnego pośpiechu szepnij, wniknij wejdź, zatoń wypełnij..
|
|
 |
..czy można kochać po to, aby potem nienawidzić... ?
|
|
 |
Podzielę się z Tobą chwilą ciszy tak jak wczoraj, kiedy spojrzałeś na mnie i wyszedłeś.
|
|
 |
Tej nocy zaczekam na Ciebie mając na sobie jedynie odrobinę wstydu i kilka kropel nieuzasadnionej ekscytacji
|
|
 |
kołysać się
z twym oddechem
pogubić się
w twoich snach
|
|
 |
Lubię zasypiać
wtulona
w szal
twoich nagich ramion
|
|
 |
Oddając się fali Już świta a jeszcze płynę na skrawku listka języka oddając się fali rozkoszy
|
|
|
|