mój język oplótł szczerym sznurem śliny,
pozostawionej po najsłodszych pocałunkach
oczy wmieszał w najgłębsze spojrzenia,
z których aż kipiało od pozytywnych uczuć
serce zapakował w ramkę i wystawił na biurko
w szklanym pudełku, na zamek, na klucz
- w nocy pod kołdrą zamknął nogi innej kobiety,
potocznej szmaty
|