|
skrzatek21.moblo.pl
a ja znowu stanę z boku i będę przyglądać się światu. z dziecięcym wzrokiem przyglądać się w nierealne cele na szczyty które nigdy nie zdobędę.
|
|
|
a ja znowu stanę z boku i będę przyglądać się światu.
z dziecięcym wzrokiem przyglądać się w nierealne cele, na szczyty które nigdy nie zdobędę.
|
|
|
tak niewyobrażalnie wiele dla mnie znaczysz.
|
|
|
Ona nie chciała się narzucać.
On nie chciał za bardzo komplikować jej życia sobą.
Tak, jakby nie wiedzieli, że znaczą dla siebie więcej, niż wszystko.
|
|
|
- Daj rękę..
- Po co ?!
- Zobaczę czy pasuje do mojej..
- A jeśli pasuje, to co wtedy ?!
- Wtedy mogę Cię trzymać za rękę do końca świata..
|
|
|
Ciągle opowiadałeś mi o oceanie uczuć,oceanie nadziei,oceanie miłości...I tak całkiem przypadkowo zapomniałeś dodać że jest też jeszcze ocean łez i ocean rozczarowań i że te pokażesz mi najlepiej.
|
|
|
stanęła przed nim, oddychając coraz płytszej. w końcu zatrzymała oddech i zagryzając wargę, delikatnie zsunęła ramiączko bluzki. bezszelestnie, przesuwając swój palec po ramieniu, patrzyła mu prosto w oczy. nie reagował. stał jak oniemiały, nie wiedząc co powinien zrobić. podniosła ramiączko, na swoje miejsce i zacisnęła zęby. zamknęła oczy, powstrzymując płacz. - kochasz ją! - wykrzyczała. - nie odpowiadał. - nie pozostaje mi nic innego, jak Ci pogratulować. bawisz się mną, kochając inną. wynoś się natychmiast. wynoś się! - rzuciła kieliszkiem czerwonego wina, który miała tuż pod ręką o ścianę, obok której stał jak osłupiały nie wiedząc, co się dzieje. wino zostawiło czerwoną plamę na białej farbie. oboje milczeli. słychać było jedynie ciche uderzenia kropel taniego wina, skapujących na marmurową podłogę. patrzyła mu prosto w przeszklone kłamstwami źrenice,a łzy napływały do jej oczu z niesamowitą częstotliwością. - kocham ją. - wyszeptał, odchodząc.`
|
|
|
kiedyś byli szczęśliwi, taka parka z obrazka, zakochani w sobie i patrzący w oczy. on obiecał jej, że się zmieni, że już nie będzie jak typowy facet oglądał się za każdą inną. wydawało się, że mówił prawdę... niestety - to była zwykła gra, perfekcyjna maska. nie pomyślał, że jej na prawdę zależy, że rani ją tym. myślał... w sumie on nic nie myślał, nie obchodziło go to... gdy zrozumiał, że to nie było takie łatwe dla niej - poczuł, że dla niego to też coś znaczyło.. dziś są osobno, nie rozmawiają jak kiedyś godzinami, a zwykłe 'cześć' zamienia się w barierę nie do przebicia. udają, że nigdy nic między nimi nie było, udają, że ich to nie poruszyło. ale gdyby głębiej zajrzeć w ich oczy można dojrzeć szczerą tęsknotę do tamtych chwil, które spędzali razem. żadna magiczna różdżka nie wróci im tego co było, już nie ma pięknego obrazka... a byli jak namalowani.
|
|
|
Myślała zatem o nim, nie chcąc o nim myśleć. Im bardziej o nim myślała, tym większą czuła wściekłość, a im większą czuła wściekłość, tym bardziej o nim myślała doprowadzając się do takiego stanu, że nie mogła już tego znieść. Zatraciła poczucie rozsądku
|
|
|
'W owym czasie zapytała go, czy to prawda, że miłość, jak mówiły piosenki, może wszystko.
- Prawda - odpowiedział jej - ale dobrze zrobisz, jeśli nie będziesz w to wierzyć.'
|
|
|
układanki i zabawy w chowanego
po starych bramach i w kącikach ust..
i wszystko to jest słodkie jak wino owocowe
najsłodsze pod słońcem
co wygląda jak wielka przepalona żarówka
|
|
|
Dziś jesteśmy tymi ludźmi, przed którymi ostrzegali nas rodzice...
|
|
|
Tak, kocham cię. Bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro.
|
|
|
|