i pełna rodości biegne do szkoły. nie obchodzi mnie nawet, kartkówka z matmy, ani brak zadania domowego z historii. bo nic nie może równać się z tym ,że zobacze Cię.
- jak ty to robisz.? - to znaczy co robię.? - no nie udawaj. - co robię.? - tylko spojrzysz ,a ona... - co ona.? - a ona się uśmiecha. - yhm. to chyba nazywa się miłość.