|
samotna.na.wieki.8.moblo.pl
byliśmy blisko szczęścia ale zazdrość i głupota zniszczyły wszystko
|
|
|
byliśmy blisko szczęścia ale zazdrość i głupota zniszczyły wszystko
|
|
|
wszystko ma swoją historię. własną przeszłość
|
|
|
gdyby tak policzyć ile razy myślę o Tobie w ciągu dnia to tworzylibyśmy nowe liczby
|
|
|
- Zakochałem się. - oznajmił. - W kim? - zapytałam się opuszczając wzrok. Złapał mnie za brodę i podniósł moją głowę do góry, po czym namiętnie pocałował w usta. Tak, wiedziałam, że on kocha właśnie mnie. - W Twojej przyjaciółce. - odpowiedział odsuwając się ode mnie.
|
|
|
Proszę wróć, proszę. Zaś najeb mi w głowie, wszystko pomieszaj, potrzebuję Cię, wróć. Bez Ciebie to nie to sam
|
|
|
Wiem, że nie chcę by inna była przyszłość, a przeszłość choć za mną spełniony sen nie jeden, częściej niż za ramię patrzę przed siebie.
|
|
|
Przykre jest to jak mówiłeś że zawsze będę mogła na Tobie polegać. a teraz? nawet głupiego cześć nie powiesz.
|
|
|
W Naszych planach nie wzięliśmy pod uwagę tego że może zabraknąć któregoś z Nas.Żyliśmy najlepiej jak się da. Razem, dla siebie. Zasypialiśmy po to by móc nad ranem spojrzeć wzajemnie sobie w oczy przepełnione miłością, budziliśmy się w objęciach tylko po to by Razem przejść przez kolejny dzień, przez życie. Mieliśmy te same marzenia i pragnienia. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, dzieliliśmy smutki, mnożyliśmy szczęście. Wybiegaliśmy w przyszłość o kilkadziesiąt lat do przodu, wyobrażając sobie Nasze wspólne życie. Postanowiłaś zmienić te plany, zapragnęłaś nieodwracalnej zmiany w tą zimową noc po której zostało mi tylko wspomnienie, ból w sercu, miłość do Anioła..
|
|
|
Nigdy nie zapomnę blasku Twoich oczu, tego uśmiechu z którym mówiłaś mi, że mnie kochasz, tego czułego dotyku. Nigdy nie zapomnę Ciebie, wiem to.
|
|
|
W jej twarzy ujrzałem anioła W oczach odbicie swe Nie różniło nas nic, mnie i jej Oboje złączył kłamstwa grzech On był mi przyjacielem On był przyszłością mą Początkiem, końcem, przeznaczeniem Z nim swój na wieki złączę los”
|
|
|
biegnę dać sobie radę. bez Ciebie. po drodze upadam, zahaczając obcasem o krawężnik. ale za każdym razem podnoszę się, prymitywnie otrzepując moją sukienkę. przecież leżenie plackiem na chodniku jest równie owocne co miłość względem Ciebie. równie korzystne.
|
|
|
i znowu przebudzam się ze snu w dzień, i widzę Ciebie. na nowo Cię mam. dochodzę do świadomości jaki mamy obecnie czas, a na mojej klatce piersiowej znowu pojawia się ten głaz uniemożliwiający oddychanie. brakuję mi Cię. ten żal wypełniający mnie od wnętrza, zamarzający moje serce. przerażający strach przed stratą czegoś, co już się straciło.
|
|
|
|