|
setka ludzi na ulicach, którzy jak zwykle wiecznie zabiegani robią szybkie zakupy na obiad, drudzy kupuję buty na lato, a trzeci piją już piątą dawkę kofeiny przy laptopie i stercie papierów. a wśród nich gdzieś jestem ja. mimo moich całych stu siedemdziesięciu centymetrach, a dokładniej stu sześćdziesięciu dziewięciu centymetrach czuję się małą, nic nieznaczącą istotką, która oddycha, bo musi. która uśmiecha się, rozmawia i uczy, bo tak została zaprogramowana. która mimo wszystko jest, ale jakby dla innych niewidoczna. jakby nic nie znaczyła.. która jest przez czysty przypadek. ma ogromnie dużą rodzinę, kochającego psa i pluszowego miśka, do którego się tuli kiedy jest źle. błękitne tęczówki, kasztanowe włosy, które przez promienie słońca, robią się coś na ciemny blond. ogromnie poranioną pompę w lewej piersi i nic po za tym. /happylove
|