|
rozczarowana18.moblo.pl
Miłość jest piękna nawet przyjemna Lecz tylko wtedy kiedy wzajemna
|
|
|
Miłość jest piękna, nawet przyjemna
Lecz tylko wtedy kiedy wzajemna
|
|
|
Kiedy wspomnę
pieszczotę twych rąk
nie jestem już dziewczyną
która spokojnie czesze włosy
ustawia gliniane garnki na sosnowej półce
Bezradna czuję
jak płomienie twoich palców
zapalają szyję ramiona
Staję tak czasem
w środku dnia
na białej ulicy
i zakrywam ręka usta
Nie mogę przecież krzyczeć
|
|
|
Jest czekaniem
na niebieski mrok
na zieloność traw
na pieszczotę rzęs
Czekaniem
na kroki
szelesty
listy
na pukanie do drzwi
Czekaniem
na spełnienie
trwanie
zrozumienie
Czekaniem
na potwierdzenie
na krzyk protestu
Czekaniem
na sen
na świt
na koniec świata
|
|
|
Życie to droga ciernista,
Długa, posępna, daleka,
Ciernie to ból i tęsknota
A kwiat to miłość człowieka
|
|
|
Wierzę tylko w twoich ramion
aksamitny, ciepły krąg.
I w brązowość twoich oczu
I w dotknięcia twoich rąk.
Dzień się znowu w przepaść stoczył,
to jesienny, pozłacany liśćmi mrok.
To tęsknoty horyzontów,
które spłoszyłby twój krok.
Drogi idą w pustkę, w mgłę.
Po cóż iść mam którąś z dróg.
Przecież nic nie znajdę .....
tam nie ma śladów twoich nóg.
|
|
|
Trzy czwarte z miłości,
Dwie piąte z rozsądku,
Trochę dla porządku,
Ciut z wyrachowania,
Tyciu dla reklamy...
Oświadczymy wszystkim,
Że się pobieramy!
|
|
|
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku... Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku.
|
|
|
Nie kocham jeszcze, a już mi jest drogi,
Nie kocham jeszcze, a już drżę i płonę
I duszę pełną o niego mam trwogi
I myśli moje już tam, w jego progi
Lecą stęsknione...
I ponad dachem jego się trzepocą
Miesięczną nocą...
Nie kocham jeszcze, a ranki już moje
O snach mych dziwnie wstają zadumane,
Już chodzą za mną jakieś niepokoje,
Już czegoś pragnę i czegoś się boję
W noce niespane...
I już na ustach noszę ślad płomienia
Jego imienia.
Nie kocham jeszcze, a już mi się zdaje,
Że nam gdzieś lecieć, rozpłynąć się trzeba,
W jakieś czarowne dziedziny i kraje...
Już mi się marzą słowicze wyraje
Do tego nieba,
Które gdzieś czeka, aż nas ukołysze
W błękitną ciszę
|
|
|
Czekaj na mnie kochany
bądź mi wiernie oddany
Choć jestem z daleka
miłość moja zawsze czeka
|
|
|
Mis brunatny potrzebuje ciepła i miodu
Mis polarny zimna i lodu
Mis na niebie gwiazd wokół siebie
A ja Mis samotny potrzebuje Ciebie.
|
|
|
Co trudno ukryć? Ogień, wierzę,
Bowiem za dnia go zdradzi dym,
A w nocy płomień, dzikie zwierzę.
Lecz trudno ukryć na równi z nim
Miłość. Najgłębiej choć ukryta,
Każdy ją z oczu wyczyta.
|
|
|
Mam na języku słony smak niespokojnej skóry.
Nie wiem co będzie jutro. Nie wiem czy będzie jutro.
Wnikasz we mnie gwałtownie.
Zamknięta w łuku ramion
opieram się przeczuciom. Jest jesień. Drzewa płoną
rdzawo-czerwonym blaskiem, a może to świat płonie
i kiedy się zbudzimy nie będzie już niczego.
Takie masz ciepłe dłonie. Jak niewidomy uważnie
poznajesz mnie dotykiem. Czy palce widzą więcej?
Czy zanim wiatr się zerwie zdążymy zapamiętać
dojrzały obraz września? Słony smak twojej skóry?
Zapach perfum zza ucha zmieszany z mchu wilgocią? Słońce liśćmi pocięte układa się na twarzach
w marmuru drżące wzory.
Jest jesień. Dzień miodowy.
Jutro nas tu nie będzie.
Jutro nas tu nie będzie.
|
|
|
|