był późny wieczór , jakoś koło 23. wyszłam z psem na spacer. szłam ze słuchawkami w uszach, gdy nagle usłyszałam za sobą głośne 'siema'. odwróciłam się i zobaczyłam Go - ubranego na ciemno, z kapturem na głowie i fajką w ręce. nie zmienił się ani trochę, na twarzy nadal wymalowany miał wyraz podłego skurwiela. jak gdyby nigdy nic zaczął rozmowę. szłam obok przerażona. opowiadał mi o swoim życiu, o nowych podbojach i przygodach. w pewnym momencie przystanęłam i na wszelki wypadek ściągając psu kaganiec, powiedziałam 'dobra,spadam'. widzisz ? nadal boję Ci się zakomunikować czegokolwiek, nawet tego , że już wracam do domu. strach z przeszłości nie minął. on chyba nigdy nie minie - bo nie da się zapomnieć wyrazu Twojej twarzy gdy byłeś wkurwiony, i siły z jaką uderzałeś. odeszłam, długo jeszcze nasłuchując czy przypadkiem za mną nie poszedłeś. / veriolla
|