 |
princeps.moblo.pl
Spojrzała przez okno ujżawszy dzieci bawiące się na placu spłyneła jej łza po policzku dzieci bawiły się wspólnie i w piaskownicy i na huśtawkach a ona stękni
|
|
 |
"Spojrzała przez okno , ujżawszy dzieci bawiące się na placu , spłyneła jej łza po policzku , dzieci bawiły się wspólnie i w piaskownicy i na huśtawkach , a ona stękniła się za taką ' małą ją ' . Teraz gdy miała już pare naście lat , nie wypadało iść i po bawić się w piaskownicy , ale dziewczyna bardzo tęskniła za takim dawnym życiem , w tedy nie miała żadnych kłopotów , problemów , a jedynym przejęciem się było to czy rodzice pozwolą być dłużej na dworze z przyjaciółmi "
|
|
 |
".. najbardziej lubiła moment , kiedy kładła się spać , słuchając z mp3 jej ulubionych piosenek , myśląc po kolei o wszystkim , przerywał jej dźwięk telefonu , bo zapomniał jej przed snem powiedzieć zwykłe ' dobranoc ' .. / uśmiechnięta że o niej pamiętał , zasypia ... "
|
|
 |
nie muszę sobie niczego przypominać. bo wciąż jesteś wszystkim dla mnie.
|
|
 |
obiecaj mi , że nigdy mnie nie okłamiesz , że nie zdradzisz , że będziesz mnie chronił , że zatroszczysz się o mnie , że sprawisz , że poczuję się bezpieczna , że zawsze będę się czuła przy Tobie tą jedyną , że będziesz wyczekiwać do następnego spotkania , że się mną nie znudzisz , że będę mogła przy Tobie śmiać się i płakać , że słowo ' miłość ' nie będzie tylko pustym słowem , że będę przy Tobie szczęśliwa , że powiesz mi szczerze ' kocham cię ' . możesz mi to obiecać ? , możesz ?
|
|
 |
bo prawdziwa miłość przetrwa każdą rozłąkę.
|
|
 |
Wyszedł z domu. Nie kłopotał sobie głowy z zamknięciem drzwi na klucz. Wszystko co miał najcenniejsze stracił kilka miesięcy temu. Kiedy trzymał ją za rękę w karetce... Kiedy sekundy niczym wieczność dłużyły się niemiłosiernie. Kiedy lekarz oznajmił mu, że ona nie żyje. Cała jego radość życia niczym balonik pofrunęła wraz z nią do nieba. Wsiadł do samochodu. I jak co wieczór przecina mokre od łez ulice. Tęskni. Każdego dnia, kiedy musi wstać rano do pracy. Każdej godziny, kiedy telefon milczy jak zaklęty, bez żadnej wiadomości od niej. Każdej minuty, kiedy brakuje żywych wspomnień jej wczorajszego uśmiechu. Każdej sekundy, kiedy jego myśli wypełnia ból po jej stracie. Tak bardzo ją kocha.
|
|
 |
Jeśli naprawdę ci na kimś zależy, pozostawisz mu swobodę działania, choćby to działanie było nie po twojej myśli. Jeśli naprawdę kogoś kochasz, pozwolisz, by złamał ci serce.
|
|
 |
krzyczał na nią. wyzywał od najgorszych. wziął za ramiona i w amoku zaczął ją szarpać. przycisnął do ściany, krzycząc w twarz, że nie jest nic warta. słowa nie bolały, wyzywiska również. najbardziej jednak bolała świadomość, że chociaż powinna, nie potrafi go znienawidzić. w końcu zadał jej cios na tyle mocny, że osunęła się po purpurowej ścianie i upadła. kucnął nad nią cedząc przez zęby kolejne wyzwiska. - przytul mnie. - wyszpetała rozhisteryzowana. popatrzył na nią zdezenteriowany. objęła go, a on w końcu zamilkł.
|
|
 |
`.znowu uśmiechała się, chociaż w sercu czuła ból. znowu ukrywała łzy, chociaż tak bardzo cisnęły się do oczu. znowu pragnęła być sama, chociaż otaczało ją tyle osób. znowu dała pokonać się emocjom.
|
|
 |
chciałabym tak do ciebie przyjść na całe życie, mogę?
|
|
 |
Ty jesteś tak daleko, bez Ciebie nie jest lekko.
|
|
 |
stanęła przed nim, oddychając coraz płytszej. w końcu zatrzymała oddech i zagryzając wargę, delikatnie zsunęła ramiączko bluzki. bezszelestnie, przesuwając swój palec po ramieniu, patrzyła mu prosto w oczy. nie reagował. stał jak oniemiały, nie wiedząc co powinien zrobić. podniosła ramiączko, na swoje miejsce i zacisnęła zęby. zamknęła oczy, powstrzymując płacz. - kochasz ją! - wykrzyczała. - nie odpowiadał. - nie pozostaje mi nic innego, jak Ci pogratulować. bawisz się mną, kochając inną. wynoś się natychmiast. wynoś się! - rzuciła kieliszkiem czerwonego wina, który miała tuż pod ręką o ścianę, obok której stał jak osłupiały nie wiedząc, co się dzieje. wino zostawiło czerwoną plamę na białej farbie. oboje milczeli. słychać było jedynie ciche uderzenia kropel taniego wina, skapujących na marmurową podłogę. patrzyła mu prosto w przeszklone kłamstwami źrenice, a łzy napływały do jej oczu z niesamowitą częstotliwością. - kocham ją. - wyszeptał, odchodząc.
|
|
|
|