|
potrzebujeszczescia.moblo.pl
sobotni melanż.skromnie.ostatnio zakumplowałam się z pewnym gościem przedtem znaliśmy się tylko z widzenia.był tam. wiedziałam że zerwał z dziewczyną przez co Jego hu
|
|
|
sobotni melanż.skromnie.ostatnio zakumplowałam się z pewnym gościem, przedtem znaliśmy się tylko z widzenia.był tam. wiedziałam, że zerwał z dziewczyną przez co Jego humor tego wieczoru nie był najlepszy. chyba chciał się wygadać, po 3 kolejce usiadł koło Mnie i zaczął dyskusję. o tym całym ich 'związku' rozmawialiśmy tylko przez chwilę, jednak musiałam zapytać -'kochasz Ją?' spojrzał na Mnie z góry niepewnym wzrokiem. 'sam nie wiem, chyba byliśmy tak długo razem tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia'. nie wiedziałam czy mam wierzyć w te słowa.czułam się tak, jakbym była dla Niego tylko pocieszeniem, planem 'B' -nie było mi z tym dobrze. rozmawialiśmy jeszcze dość długo tego wieczoru. około 4 wszyscy zwyczajnie się rozeszli, a On dopiero pare dni potem się odezwał. dostałam od Niego sms'a. 'Nie radze sobie. myślałem że trudno mi będzie zapomnieć o byłej, a nie myślę o Niej, tylko o tamtym dniu, o rozmowie z Tobą i się ze Mną dzieje , czy można się zakochać w pare godzin? tęsknię '
|
|
|
Nie mów nawet, że będziemy przyjaciółmi!' Krzyknęła i odwróciła się, nie chcąc, żeby zobaczył jej zaszklone źrenice. Usłyszała, że wstaje. 'Nie podchodź.' Powiedziała cicho, ale nie posłuchał. Czuła na włosach jego oddech, słyszała uderzenia serca. 'Nie jestem Ciebie wart.' Powiedział drżącym głosem. Złapał ją za ramiona i odwrócił w swoją stronę, ale szybko odsunął dłonie. Spojrzała na niego z bólem. 'Dotknij mnie.' Poprosiła i znów spotkała się z odrzuceniem. 'Dotknij.' Szepnęła i przyłożyła sobie jego dłoń do policzka. Wyrwał się. Przeszedł na drugą stronę pokoju. Stanęła za nim. Opuszkami palców dotknęła jego karku.'Znów Cię zranię. Po chuj Ci to wszystko?!' Warknął. 'Bo przy Tobie wiem, że żyję, że jeszcze istnieję...' Powiedziała to tak, jakby nie chciała, żeby usłyszał. 'Kocham Cię i właśnie dlatego teraz pocałuję Cię ostatni raz i wyjdę, a Ty skreślisz ten rozdział.' Szepnął. Jak obiecał, tak zrobił. Papieros w popielniczce zdążył się wypalić. Czuła to samo.
|
|
|
siedziała w pokoju z nim.powiedział:-zrób coś dla mnie.jakąś niespodziankę.wiesz,tak na znak,że mnie kochasz.zgodziła się bez wahania,wiedziała, że dla niego zrobi wszystko.przyszedł na drugi dzień.zobaczył jej wszystkie ściany w pokoju zapisane jego imieniem.uśmiechnął się do siebie i nic więcej nie powiedział.a teraz ona,po miesiącu,patrzy z bólem na zapisane ściany,których za żadne skarby nie da się zmyć.
|
|
|
Minął miesiąc od jej śmierci , on dzień w dzień siedział na ich wspólnym łóżku i zalewał się łzami . Patrzył w lustro i krzyczał w niebo głosy : dlaczego ?! Kuzwa mać , dlaczego ?! Schował twarz w dłoniach , zupełnie tak jakby wstydził się płakać przed samym sobą . Poczuł wibracje w lewej nodze , zrezygnowany wyciągnął telefon , i spojrzał na mały ekranik : " Nie płacz głupku , przecież jestem obok " - spojrzał na jej telefon , w którym właśnie pojawiał się raport dostarczenia .
|
|
|
- Obiecaj że wrócisz.- Przecież wiesz - uśmiechnął się do niej lekko i pocałował jej dłoń.
Przyłożył ją jeszcze na chwilę do zimnego policzka, tak jakby była najdroższą mu osobą na świecie.
Serce cisnęło jej się do gardła, ale uznała że będzie lepiej jeśli się nie rozpłacze
Stojąc na baczność, odprowadziła go wzrokiem do auta.Dźwięk zapalającego się silnika wywołał u niej zimny dreszcz, usta rozchyliły się jakby chciały same, bez jej zgody powiedzieć 'zostań', jednak nie wydobyła z siebie żadnego dźwięku.Na pożegnanie mrugnął do niej okiem, jak zwykł to robić dosyć często. Odjechał.Oboje dobrze wiedzieli że nie wróci i że pożegnanie mogło wyglądać zupełnie inaczej, jednak z obawy przed swoimi uczuciami, załatwili to właśnie w taki sposób.
Jednakże, obiecał jej, dał słowo że wróci. Dlaczego? Zapewne po to by ją uspokoić,
po to by nie obwiniała się o to odejście. Może trochę dla siebie. Po to by myśleć że jest miejsce do którego zawsze może wrócić, bo ktoś na niego w nim czeka.
|
|
|
wieczór był chłodny, siedzieli na dużym kamieniu, to ona pierwsza wzięła go za rękę, tak naturalnie, jakby ta ręka zawsze do niej należała, a on odchylił do tyłu jej twarz i mocno pocałował, jakby całowali się zawsze i jakby nikt inny nigdy tego nie robił. a potem decyzja przyszła tak nagle, że nie było odwrotu ani zastanawiania się, ani wyboru, ani zgody, ani niezgody, wszystko działo się tak, jakby od zawsze byli razem i od zawsze znali swoje ciała i dusze.
|
|
|
" I właśnie w tej chwili jej miłość do niego umarła ale ona nie miała zamiaru robić pogrzebu"
|
|
|
nie, nie mam ochoty już na to by cokolwiek naprawiać. nie mam siły by kolejny raz ścierać się, słuchając Twoich kłamstw i nieszczerych obietnic. moja psychika kolejny raz nie wytrzyma powrotu, i przechodzenia tego wszystkiego jeszcze raz. jestem za słaba - za słaba na te wszystkie piękne smsy, czułe słówka i cogodzinne połączenia wyjaśniane martwieniem się. dość tego - to dla mnie za ciężkie.
|
|
|
może wrócimy do tych chwil gdy każdy stał pod blokiem, i rozmawiał ze sobą bez żadnych spięć. gdy nie było nienawiści, i wszyscy nawzajem się szanowali. wróćmy do tych czasów gdy rozmawiałeś ze mną normalnie, świetnie się przy tym dogadując. gdy ufałeś mi tak bardzo, a ja Tobie - i wszystko było tak cholernie proste i piękne.
|
|
|
˙jak się kogoś tak baaardzo kocha to się od niego nie odchodzi, wiesz?
|
|
|
˙fakt, jest z Tobą. ale o mnie nie zapomniał.
|
|
|
bywa, że marzenia o księciu na białym koniu przekreśla romans ze stajennym.
|
|
|
|