|
pooojebanaaa_na_maxa_xd.moblo.pl
który wzejdzie w miłościwym złocie wiarę opartą na tęsknocie Ile razy jeszcze się poddam zanim los zmieni bieg ... Ile razy zasnę z tą myślą że nie tak miał
|
|
|
który wzejdzie w miłościwym złocie, wiarę opartą na tęsknocie"
"Ile razy jeszcze się poddam zanim los zmieni bieg ... Ile razy zasnę z tą myślą że nie tak miało być Ile szans straconych jest we mnie że ucieknę znów Czy na zawsze świat mnie zamknął w tej pułapce pustych ścian ... Zanim się we mnie resztki życia wypalą i zgasnę Coś w duszy mi zacznie obumierać ... Choć słaba tak bardzo że milczeniem mnie złamać łatwo ..."
|
|
|
"Wpatrzona w ciemność świata, w noc bez złudzeń, chowam w swym sercu wiarę w dzień przebudzeń, w świt, który wzejdzie w miłościwym złocie, wiarę opartą na tęsknocie"
|
|
|
Jak ja podziękować życiu mam za ciebie, za ten skarb największy jakim jest że mamy siebie, za to, że gdy rano kiedy słońce wstaje oczy swe otwieram a ono mi ciebie daje...
|
|
|
jesteś moich marzeń spełnieniem, ich prawdziwym odzwierciedleniem, tylko z tobą tak dobrze się czuję, zawsze jesteś kiedy potrzebuję ciebie, kiedy tak w objęciach twych tonę, moje marzenia są już spełnione...
|
|
|
"... wszystko pieprze, wszystko mam gdzieś ... a mimo to jeszcze jestem tu ... bo myślę, że przyjdziesz do mnie ..."
|
|
|
Otwierała drzwi. Rozespana, w za dużej koszulce, z rozmazanym, wczorajszym makijażem i rozwalonymi od spania włosami, boso. A on od progu: -Hej skarbie -przyglądał się przez moment z fascynacją. -Śliczna jesteś, wiesz? Szkoda... Szkoda, że to już przeszłość.
|
|
|
Byli ze sobą ponad rok , zawsze rano gdy się obudziła w skrzynce odbiorczej miała już kilka eesów od niego , tym razem nie napisał . " pewnie nie ma nic na koncie " - pomyślała . Następnego dnia rano , gdy nadal nic nie pisał , pomyślała " a matka nie chce mu dać , nigdy mnie nie lubiła " - chciała wierzyć w te swoje myśli , ale rozum mówił jej zupełnie co innego . Pomyślała , że da mu czas do soboty , jeśli nie napisze w sobote o północy pójdzie i skoczy z mostu . Nie napisał . Stała na ogromnym moście i patrzyła w dół . " kocham Cie " - krzyknęła i skoczyła z telefonem w ręku . W momencie gdy leciała poczuła wibracje w prawej ręce . " skarbie przepraszam , że nie pisałem ale matka .. sama wiesz . Kocham Cie " - napisał . Chciała się jakoś ratować , ale nie dała rady , było o pare sekund za późno .
|
|
|
- ktoś mi buchnął snickersa, a z tego co wiem buszowałaś dziś u mnie w kuchni .. - masz mnie za buchaczkę snickersów. ?! (po minucie ciszy) - serio był Twój ? :D
|
|
|
oznajmiłam rodzicom , że wrócę do domu przed północą, jednak przedłużyło się to do południa dnia następnego.'od czego zaczniesz ?'-spytała mama, która doskonale wiedziała gdzie byłam,ale najwyraźniej chciała mnie powkurwiać. ' od tego,że skończę i udam się do swojego pokoju bo jestem śpiąca'-odparłam,biorąc wodę niegazowaną z lodówki.tato patrzył na mnie i wyczekiwał odpowiedzi. spojrzałam na Nich i wkurzona wykrzyczałam:'od czego zacznę? od tego,że byłam u Niego.co mam do powiedzenia? że nie zrobicie nic,bo i tak będe tam chodzić.bo mi zależy.bo staram się by wyszedł na ludzi. bo mam gdzieś Wasze sprzeciwy.bo Go kocham,cholernie kocham'.patrzyli na mnie,nie odzywając się nic.w końcu tato wydukał:'jesteś szczęśliwa będąc przy Nim ? '.spojrzałam mu w oczy i bez zastanowienia odpowiedziałam:'jak nikt inny'.tato podszedł do mnie,i całując w czoło powiedział:' czyli nie ma problemu.jeśli On daje Ci szczęście to jedyne co mogę zrobić to podać mu rękę,dziękując za uśmiech córki'
|
|
|
siedzieliśmy z ekipą na przystanku , chodził w kółko zamyślony zerkając na mnie ukradkiem . podszedł do mnie i gwałtownym ruchem pociągnął mnie za rękę . -my spadamy , narazie . - rzucił w stronę przyjaciół . - co Ty wyprawiasz? - zapytałam . - ile mam czekać żeby w końcu być z Tobą sam na sam? dłużej nie mogę . - zaśmiał się i lekko musnął moje wargi . - ale czekaliśmy na pizze głupku . - syknęłam . - jebać pizze , idziemy do mnie na frytki . - rzucił ciągnąc mnie za rękę . - Ty i te Twoje jebnięte pomysły - zaśmiałam się i obejmując go ruszyliśmy w stronę jego domu .
|
|
|
Siedząc pod mostem, zapaliła kolejnego papierosa. Znajdując pobite butelki przypominała sobie jego. Butelki były jak jej serce. Rozbite w tysiącach kawałkach. Wdychając kolejnego bucha, myślała co by było gdyby. Od trzeciego papierosa zakręciło jej się w głowie. Czuła się jak szmata wykorzystana przez niego. Porzucona, nie mająca nikogo kto by mógł ją przytulić, pocieszyć. Po czasie stawało się to jej codziennością.
|
|
|
Siedząc pod mostem, zapaliła kolejnego papierosa. Znajdując pobite butelki przypominała sobie jego. Butelki były jak jej serce. Rozbite w tysiącach kawałkach. Wdychając kolejnego bucha, myślała co by było gdyby. Od trzeciego papierosa zakręciło jej się w głowie. Czuła się jak szmata wykorzystana przez niego. Porzucona, nie mająca nikogo kto by mógł ją przytulić, pocieszyć. Po czasie stawało się to jej codziennością.
|
|
|
|